czwartek, 16 lipca 2020

Tak...

...znienacka i spontanicznie.
Nie mam planu o czym, czyli jak zwykle groch z kapustą.
Komentarze mnie natchnęły, choć i rzeczywistość buzuje mi w głowie i ma mi się ochotę ulać.

Pierwsze co.
Zdechł bocianek :(
Od początku wiedziałam, że coś z nim nie tak, cherlawy jakiś był, cichutko popiskiwał, i nieruchawy ogólnie był. Dorósł do sporych rozmiarów, rodzice nie mają siły wyrzucić go z gniazda.

Babcia słabowato.
Opał na zimę kupiła, więc ma w planie życie, ale dużo więcej czasu u niej spędzam.

Iksiński przyprowadził kombajn, moja nerwica lękowa już krząta się w tle.

Mama drugi tydzień w szpitalu, nagle ogłuchła na prawe ucho. Ten fakt wygenerował całe stado zdarzeń, przemyśleń i emocji. Dużo się tu kotłuje, za dużo żeby to na szybko naświetlić.

Staram się trzymać fason, ale w środku ducha ręce mi opadają i jestem zmęczona.

Dziś odpada mi prawa ręka,bo wczoraj realizowałam spiskowy plan, posprzątania domu moich rodziców. Oboje mają  po 70 lat. Ojciec bałaganiarz genetyczny, mama Zosia Samosia.
Tak w ogóle, gdyby połączyć Teściową z Mamą wtedy może wyszłoby coś normalnego. Teściowa - królowa angielska, nic sama nie zrobi, stale potrzebuje lokaja, protezy sama nie umyje, biustonosza nie zapnie, z domu nie wyjdzie, zakupów nie zrobi, ciągle musi być ktoś do obsługi. Mama na odwrót, żadnej pomocy nie przyjmuje, walczy, kopie i prycha. Teraz walczę o to, żeby ją przywieźć ze szpitala, bo przecież ona może busem, to tylko  trzy kilometry do przystanku.

Ojciec pojechał do stolicy do lekarza, nie daje rady obrócić w tę i z powrotem w jeden dzień, więc nocuje w hotelu. Wykorzystałam okazję i pod pretekstem karmienia psa wysępiłam klucze. Na wielkim spidzie przeleciałam cały dom, stopując się, żeby nie wejść zbyt głęboko w to sprzątanie.
Ja jestem zadowolona z efektu, zastanawiam się :
a) czy ojciec w ogóle zauważy,
b) jak głęboko urażona poczuje się mama.

Dopiero co zdobyłam bastion babciowy, w tym sensie, że przejęłam władzę nad porządkiem u babci, przejrzałam wszystkie kąty, szafy, opanowalam chaos. Ledwo co zatriumfowałam a w całej okazałości objawiła sie nowa twierdza.
Ojciec nie ogarnia, on potrzebuje pomocy w temacie sprzątania, dla mamy to jest okazja do zdobycia punktu. Bo im gorzej, tym lepiej. Ona ma wewnętrzną męczeńską satysfakcję, że on ma taki bałagan.

Wiadomość  z ostatniej chwili, mama wypisana, ojciec po drodze z warszawy bedzie probowal ja zabrać do domu. Leżala 10 dni, sporą część czasu sama na na całym oddziale laryngologicznym. Powiedzieli jej, że jeszcze takiego przypadku nie mieli, nie wiedzą dlaczego ogłuchła, coś im się na tomografii nie podoba, i kierują ją do neurologa i zalecają aparat. Mama jest zen, " co Bozia da, to będzie".

Lecę, bo babcia czeka.