poniedziałek, 29 lipca 2024

rejestr


 Ale zimno! po tych upałach człek drży przy 20 stopniach.

Kury ogarnięte, małż do śniadania ma przelecieć talerzówką ścierniska, a ja zasiadłam, żeby uzupełnić papierologię, bo w ramach ekoschematów rolnik teraz musi każdy wyjazd w pole odnotować w kartotekach, powierzchnia, numer działki, data i tym podobne pierdoły. To moja działka, małż jest od robót praktycznych a ja od abstrakcyjnych ;D

Dziś chciałam pochylić się nad Buryśka i pokłonić się jej.

                                            

Obie moje koteczki staruszki w 17 wiośnie życia nagle weszły w smugę cienia. Jeszcze niedawno bawiły się jak kociaki, łapały myszy, wiodły beztroskie kocie życie, raptem zmarniały, schudły, zdziadziały, zniedołężniały.

Burysia znikła na 4 dni, oboje z małżem stwierdziliśmy, że poszła umrzeć. Tęskniłam za nią, opłakałam ją i pomyślałam, że chciałabym ją jeszcze raz wytulić, wygłaskać na pożegnanie. I przyszła!

Wytuliłam, wygłaskałam, zaniosłam do domu na kanapę, nastawiałąm misek z jedzeniem, ale tylko napiła się wody i chciała iść na dwór. Z pierwszym spojrzeniem, wiedziałam, że ona jest umierająca.
Tak jakby usłyszała moje życzenie i przyszła się pożegnać. Nigdzie jej nie ma, szukałam wszędzie.

Tak mentalnie się z nią łączę, żeby jej było lżej, bo umieranie jest trudne. Dziękuję jej że była, mieszkałyśmy w symbiozie tyle lat.

Umieranie babci śni mi się ciągle, ale gdyby nie te zmagania z przejściem, miałabym ogromną dziurę w sercu. Doświadczenie tego trudu i mozołu rodzi zgodę na śmierć.
I czy to człowiek czy kot, chcesz mu tego oszczędzić, i lepiej niech odejdzie zawczasu, bo przecież każdy musi. 

Teraz kolej na Plamkę, ledwo łazi, zgarbiona, chuda, ale jeszcze je.



Jest we mnie zgoda, ale płacze się samo. Cóż takie życie...
Doceniam, że dane mi było przeżyć taką międzygatunkowa więź.

Małż wróci na śniadanie i się zdziwi, co ja taka zaryczana, ale on zna moją turbo wrażliwość.
Zawsze go zdumiewa, że płaczę gdy słucham Wodeckiego, to będzie żartował, że wzruszył mnie rejestr zabiegów agrotechnicznych. 

11 komentarzy:

  1. Wapółczuję bardzo, bardzo. Niesamowite te więzi ze zwierzakami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, i z każdym zwierzakiem jest inna wieź, każde ma swój charakter. Z Plamką to czuję coś takiego jakbyśmy się znały z poprzednich wcieleń, Burysia była bardziej niezależna. Ale to jednak kupa czasu razem.

      Usuń
  2. Ty dobra Dziewczyna jesteś, tak po całości. A kto te papiery sprawdza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdej chwili może przyjechać kontrol z Agencji(ARiMR)i zażądać okazania papierów. Dodatkowo satelita co kilka dni robi zdjęcie, więc wielki brat patrzy.

      Usuń
  3. Za każdym razem gdy tulę moja kociczkę, która ma dopiero 5 lat, dziękuję w myślach za to że ją mam, że w domu czeka na mnie żywe stworzenie, a z tyłu głowy mam lęk co zrobię gdy jej braknie.

    Cokolwiek by nie mówić teraz pomyślałam, że to jednak optymistyczny lęk, bo zakładam że to ja przeżyje ją. 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Musisz się tym pocieszyć,,e tyle lat kociczka u Was przeżyła, niesamowite .Dużo jeszcze do koszenia macie?Chłodno dxis ,odpocznie się od upałów. Ogórki w tym roku szybko zaatakowała choroba-mączniak ,zrobiłam trochę przetworów, jednak po inne lata wuecej .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wykoszone, został łubin i soja, dziwny ten rok, kiedyś się dopiero zaczynało kosić, a teraz już po żniwach. Ja mam pięć słoików kiszonych w tym roku, sałatek narobiłam trochę.

      Usuń
  5. Ech iksia, placze z toba...
    Nad Buryska i nad moimi co odeszly.
    A co to za salatki ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogórki w zalewie gyros :D
    W occie z cukrem i pewnie nie zdrowe, ale smaczne😁

    OdpowiedzUsuń