niedziela, 12 maja 2019

W mojej świątyni dziś jak na patelni. Słońce praży. Chwasty nazbierane, psy wykąpane w rosie podśmierdują niestety, i mlaskając wylizując futerka, co trochę psuje wrażenia zmysłowe ;)
Niby nie mam czasu, bo szwagierka wdowa się zapowiedziała. Jak na chujową panią domu przystało nie ma czym gości przyjąć.
Może drożdżowe bez zagniatania z rabarbarem?

Co do synowych, dziewczyna młodszego od 5 lat ta sama. Mieszkają razem studiując. Chyba dają radę.
W święta odwiedziła nas dziewczyna starszego, jako że było to nasze pierwsze spotkanie, miałam stresa. On jej naopowiadał jak to u nas święta przebiegają bez spiny a ja szykowałam się jakby sanepid miał mnie najechać ;D
Wychodzi na to że tylko ja się spinam ;)

M. Wypadła bardzo sympatycznie, normalna, wesoła, rozgadana, otwarta. Takie było moje pierwsze wrażenie.
Całe moje napięcie rozładował jej pies z którym przyjechała. Jacek powinien mieć na imię Demon : D W niesforności prześcignął nawet naszą Fionkę ;D
Niespożyta energia.

Jak dla mnie mogłaby to już być TA.
M mieszka z babcią,która dobiega 90, jest moherowym beretem i dręczy młodych że powinni się chociaż zaręczyć.

Zmykam bo już czuję się jak skwarka. Za wiatrem na słońcu - żar tropików.
Ptaszki pitolą miło ale ciasto sie samo nie upiecze.

9 komentarzy:

  1. Czuję się zaszczycona,że dla mnie fotka boćka.Dziękuję.Potem pokażesz z małymi boćkami,oczywiści jak się uda.Kiedy mieszkaliśmy w miejscowości jak chodziłam do szkoły,to niedaleko była ogromna topola i tam miały gniazdo bociany.Wszyscy je bardzo lubili i wyglądali na ich powrót na wiosnę.Dlatego pewnie Twoje bocki przypominają mi moje z czasów szkolnych,a były to lata 60-te ubiegłego wieku.
    Ile to lat temu Cię podczytywałam.Chłopaki jeszcze do szkoły chodzili.Ale czas leci...pozdr.Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bocianki już lada dzień się wyklują, ale zanim będzie je widać, to jeszcze trochę. pewnie że pokażę :)
      uściski :)

      Usuń
  2. Hej Iksiu,miłej niedzieli. Ciacho bym zjadla ale nie ma komu upiec :)
    Noo , skoro mowisz,, ze dziewczyna fajna, to ok.Niech sie mlodym wiedzie.
    Bzy sa,tu jeszcze w rozkwicie, ale nie ma jak sie nawąchać, bo rosnie duzo przy ulicach, i tylko zza,szyb auta widze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też wolę nie piec i nie jeść ;D
      ty masz lepsze widoki!

      Usuń
  3. No to pierwsze koty za płoty wypadły nieźle:) Fajnie!
    Narobiłaś smaku tym drożdżowym bez zagniatania więc może podasz jakieś bliższe szczegóły. Drożdżowe nigdy nie było moją mocną stroną więc może tym razem coś by mi wyszło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amuszko, a mnie drożdżowe lubi, zawsze się udaje.
      to bez zagniatania też, było na blogu na bloxie, ale blox wyleciał w kosmos, na szczęście zapisałam do papierowego zeszytu :)
      10 dkg drożdży ( 5 wystarczy)
      3/4 szkl cukru
      cukier waniliowy
      4 jaja
      3/4 szkl oleju (zastępowałam rozpuszczonym masłem)
      3/4 szkl mleka
      4 szkl mąki
      Drożdże rozetrzeć z cukrem, zmieszać z resztą składników ( łyżką).
      odczekać 30 minut a potem na blaszkę, na ciasto owoce, 1 kg dowolnego rodzaju .

      Na wierzch kruszonka:
      1 szkl mąki
      1/2 szkl cukru
      1/2 kostki masła
      masło roztopić, dodać cukier i mąkę.

      Tak przygotowane ciasto włożyć do ZIMNEGO piekarnika, piec w 180 stopniach 45-50 minut

      Usuń
    2. Dziękuję! Może tym razem coś mi wyjdzie i da się zjeść:)

      Usuń
  4. A gospodarna ta dziewuszka? ;)
    Okej, ze soba musza zyc, tak wiec nie wtracamy sie ;)
    U mnie tez moglaby byc juz TA, jest co prawda kompletnie innym typem czlowieka niz ja, ale to mi sie akurat podoba.
    To trzymamy kciuki za naszych chlopaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, oby im razem było dobrze. ta moja wydała mi się podobna do mnie, ale to tylko pierwsze wrażenie.

      Usuń