niedziela, 23 czerwca 2019

Zasiadłam w pokoju chłopaków, który to miał być moim gabinetem na czas ich nieobecności :D
Pamiętam jak zeszłego lata nie mogłam się doczekać aż wyjadą, żeby przejąć ich lokum, tyle sobie obiecywalam, że będę tu czytać książki, ćwiczyć fitnesy, blogować i guzik z tego wyszło.

Pokój służył głównie jako przechowalnia i sortownia prania.
Młodszy ma jutro ostatni egzamin i już mógłby wracać, ale będzie czekać aż jego dziewczyna pozdaje wszystko i wrócą razem.
Starszy zjedzie dopiero po połowie lipca.

Czerwiec to chyba mój ulubiony miesiąc, chociaż im bliżej żniw, tym częściej myślę :"Aby do listopada!"

Ze względu na natężenie prac, stresu, owadów i pajęczaków od lipca marzę o listopadzie.

W mojej wiosennej świątyni dumania można dostać wścieklizny od nawału żądnych krwi komarów, zbieram tam chwasty szczelnie zakapturzona, pocę się w dresach, gumowcach i bluzie. Jeśli choć na chwilę przestanę się ruszać dziesiątki komarów próbuje przebić się przez ubrania, brakuje rąk, żeby odpędzić je z twarzy.


Na psich spacerach muszę uważać na dziki. Nastawiam budzik na szóstą, żeby psy się przebiegły z rana, póki nie jest gorąco. Z uwagi na wysokie trawy i rosę jeżdżę rowerem w gumowcach i okropne chrząszcze wpadają mi z traw do cholewek. Brr...




Wieczorem nie wyłażę z chaty, bo przerażają mnie ogromne pajęcze sieci i wolałbym nie spotkać ich twórców.

W tym roku mamy tylko jednego małego bocianka, zwłoki drugiego po majowych ulewach wypadły z gniazda.
Nad oknem na strychu, jaskółki wybudowały gniazdo, zauważyliśmy dopiero jak młode zaczęły drzeć dzioby.

Na koniec pochwalę się moim wczorajszym wyczynem który mnie bardzo śmieszy i napawa dumą :D
Przed odpustem na cmentarzu odprawia się msza i tak jak na Wszystkich Świętych, społeczeństwo pucuje "pomniki", wydaje krocie na znicze, plastikowe bukiety i wianki a nade wszystko produkuje śmieci.
Zamierzałam jedynie z grubsza ogarnąć legowiska przodków, żeby było posprzątane, bez nadmiernych inwestycji i żeby nie zawalić Matki Ziemi hałdą plastiku.
Palenie zniczy też mi się wydaje zbytecznym generowaniem śmieci, ja nie kupuję, ale inni członkowie rodziny owszem. Oni palą, ja tylko wynoszę na śmietnik zużyte wkłady.
I właśnie podczas wizyty na śmietniku wzrok mój przykuł bardzo ładny bukiet, który wygrzebałam i dumnie zaniosłam prababce Tekli. Ona miała akurat najbardziej wypłowiałe kwiatki.
Śmieć dostał drugie życie, a ja mam radochę :D
Czemu ludzie wyrzucają takie ładne bukiety?

12 komentarzy:

  1. Sama sobie kilka linijek wcześniej odpowiedziałaś- co ludzie powiedzą? Pisz częściej, bo tęsknimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula zawsze mam mocne postanowienie, a potem się jakoś nie składa :]

      Usuń
  2. Iksia,na jakiego świętego Jest odpust,bo patrzę w kalendarz i nic mi nie pasuje.U mnie w odpusty nie ma procesji na cmentarzu i spokój.Jedni dbają do przesady o groby,a u innych tyłko na wszystkich świętych.Smieci Jest bardzo dużo, ludzie jeszcze podwożą swoje, czego nie rozumiem,bo każdy płaci i jest wywóz raz w miesiącu.Robactwo tnie, dziś poszłam do ogrodu warzywnego i nie mogłam dłużej niż godzinę być,zwialam czym prędzej.Mam w planie iść (jechać)do lasu na jagody i aż się boję.Chlodniej troszkę, lubię właśnie taką pogodę, lekki wiaterek, pranie szybko schnie,drugie się pierze, super.Iksia podziwiam Cię tak grubo ubraną,nie wytrzymała bym, beż względu na wszystko muszę być cienko ubrana.Iksia pisz częściej, codziennie zaglądam tu.Dzis Cię czytałam po godz 5 ,gdy tylko się przebudzilam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotra i Pawła.
      Dzisiaj tak zimno, że ja w czapce na rowerze z psami dziś byłam, ale komary i gzy nie odpuszczają.

      Usuń
  3. o psiakrew...zapomniałam, że istnieje coś takiego jak komary i inne robactwo...To znaczy wiem, że istnieje, ale spotykam to tylko w lesie a tam gdzie mieszkam. Nie wiem czy Szwedzi trują czy ki czort, ale u mnie w mieście to nawet much nie ma za wiele.
    A tymczasem zaraz, za prawie 3tygodnie jadę na warmińską wieś...i kurde tam pewnie będzie masakra...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! To pelna chata bedzie,szum, ruch, gotowanie, ale i wesoło jak synkowie zjadą , chyba sie troche odzwyczaiłaś?
    Żal bocianka co nie przeżył:(
    Nie łam się też czasem biorę kwiatki, jak widze, że ktoś nowe na nowsze wymienia na cmentarzu i widze, ze wiele osob tak robi.zniczy nie kupuje,szklane bardzo dlugo sie trzymają, kiedy nie maja kolorowych ozdobek, wymieniam tylko wkłady, mamy tez takie na bateryjke, byly cztery , ale dwa jakis zlodziej zapierniczyl. Fajne to bo, takie wieczne swiatelko, z miesiac swieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, odzwyczaiłam się od gotowania, męża odchudziłam :D
      7 kilo schudł od stycznia, jemy po prostu mniej, ale jak chlopaki woca i coś będa smażyc wieczorem, to będa nam kiszki marsza grały :D

      Super, że nie tylko ja tak robię!

      Usuń
  5. Iksia, u mnie to samo - pokój syna to suszarnia i składowisko różnych rzeczy. Na komary polecam preparat Mugga - córka dostała służbowy z Nadleśnictwa, ale można go dostać w sieciówkach, np w Hebe. Jest naprawdę dobry - komary z blokowiska i komary leśne omijają osobę popsikaną tym specyfikiem. A tak w ogóle to pisz częściej :)To pisałam, ja, foxylady

    OdpowiedzUsuń
  6. Na komary nie ma siły. Żrą i w mieście. Pewnie do mnie do domu nie przylatują, ale jak się wybieram na spacer z psami to pędem do domu. Póki co DEET jest najskuteczniejszy ale śmierdzi.....

    OdpowiedzUsuń
  7. w Irl w ogóle nie ma komarow:) ale za to też nie ma upałów - w tym roku max. to było 20 stopni:)

    OdpowiedzUsuń