czwartek, 12 grudnia 2024

 

Wraz z narastającą poranną ciemnością zarzuciłam wczesne wstawanie w celu poczytania, ale że jakość spania mam mizerną, więc nasyciwszy się tą nocną torturą, powróciłam do wstawania na budzik.
Nie występuje u mnie taki stan, że budzę się wyspana. Co rano zwlekam się jak zmora, tyle że na dźwięk budzika wyskakuję żwawiej. Spanie to jednak trochę strata czasu, a już oczekiwanie, że się wyśpię to utopia. Marzę o tym, że się kładę, śpię jednym ciągiem, twardo, nic mi się nie śni, że budzę się pełna energii i z chęcią działania wyskakuję z piernat.
Tymczasem śpię płytko, wszystko słyszę, śnią mi się niestworzone historie, zmagam się w tych koszmarach, budzę się wykończona, bez krzty zapału, leżę bo nie chce mi się nawet wstać. A ostatnio do tego pakietu uciążliwości dołączyła menopauza i dręcząc mnie uderzeniami gorąca podkręciła mi częstotliwość wybudzeń.

Przez ból dłoni, musiałam przystopować szydełkowanie, oj a tak lubię machać szydełkiem, no ale nie było wyjścia. Jako, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, gruntownie wysprzątałam chałupę, z przemeblowaniem, i psychoanalizą zawartości szaf.

Nawet zrobiłam zamach na pokój Iksików, i urządziłam tam naszą sypialnię, a nasz dawny pokój teraz będzie gościnny. Smutkiem mnie napełniła ta zamiana, ale chwilowo, bo po wewnętrznych rozprawach i przegadaniu tematu z Iksikami doznałam rozgrzeszenia. Smutno mi było, że zabrałam dzieciom pokój, jakiś żal się odezwał za czymś już utraconym, przeminiętym.

Odwyk od szydełka plus masaże i gimnastykowanie stawów, dało efekt, nie w stu procentach, ale na tyle żeby jedną bombkę dziennie dało się zrobić, bo synową chciałam jeszcze obdarować. Pani która kupiła najwięcej bombek, wyraziła pragnienie posiadania gwiazdek, początkowo odmówiłam, ale jak tylko troszkę ból zelżał, radośnie rzuciłam się do dziubania gwiazdek.
Ale rozsądek i równowaga, to nie są moje parametry, tak łatwo przesadzić.


Dziwna sprawa, bo od gwiazdek bolą mnie oczy, a od bombek nie bolały, hmm? Chyba za bardzo się wgapiam. Wychodzi na to że gwiazdki wymagają większej perfekcji, trzeba tych pikotek i ozdóbek w ostatnim rzędzie wzrokowo dopilnować.
Zrobiłam jej pakiet choinkowy i teraz musze pomyśleć o świętach. Wzory na gwiazdki i bombki mogę oglądać godzinami, z pasją i zaciekawieniem, ale już przeglądanie przepisów kulinarnych śmiertelnie nudzi mnie po pięciu minutach.


A wy? Jak śpicie? Śni wam się coś? Jak się budzicie?