Koczuję na polu, mężu kosi to pomacham do was.
Patrzcie jaka chmura była, na szczęście się rozeszła
Zdążyłam wszystko ponakrywać.Wczoraj mieliśmy pożar kombajnu, przytomność małża i gaśnica uratowały wszystko.
Donoszę że książkę w obcym języku czytam wytrwale, wstaje o 4.30, bo w ciągu dnia nie ma kiedy. Chodzę spać z kaczkami, Musowo je zaganiać, bo nie spieszno im do kurnika, przypuszczam że zasypiam szybciej niż kaczki. Ledwo po 22 a ja już się słaniam na nogach.
Jutro odpust w naszej parafii, myślałam że obejde go szerokim łukiem, ale teściowa i szwagierki się zapowiedziały z wizytacją. Mam ambicję jeszcze sernik upiec ...
Może mi starczy pałera, bo tymczasem w pół do dziewiątej a ja choć na ściernisku, to w lesie z sernikiem.