Ostatni tydzień, był parszywy.Zaczęło się od wizytacji Szwagra z Chimerą, ni przypiął ni wypiął, oni mnie energetycznie wyczerpują, bo to taki nieszczery kontakt. Spotkanie z nimi, to jak lizanie czekolady przez opakowanie, szkoda zachodu i nie wiadomo, o co chodzi.
Trudnych, ale ważnych, rodzinnych tematów się nie porusza, nie bardzo obchodzi ich czym żyjemy, sami też się nie otwierają. Po co oni przyjechali?
Mam wrażenie, że chcieli nam upchnąć swojego psa, na miejsce po Śrubie. Wypili kawę, ponarzekali na swoje choroby i ciężkie życie i pojechali, a potem już było tylko gorzej.
Awaria pieca, mini pożar w kotłowni, zadyma w chałupie, przeszywający ziąb i smród, głodówka Gieni, z tego wszystkiego dostałam gorączki z mega bólem głowy. Zanim się uporaliśmy z tym cholernym piecem, Gienia była umierająca, nie było sensu gdziekolwiek jechać. Pozwoliłam jej spokojnie umrzeć, po prostu zasnęła w swoim ulubionym pudełku ;(
Wczoraj też razem z Gienią na druga strone tęczy przeszedł babciny Rudolfik. Od początku był słabowity i nie rokował. Ale po nim nie płaczę, nie zżyłam się z nim tak jak z Gienkiem.
Średnio sobie Babcia radzi z kotami, bywam tam prawie codziennie, to przynajmniej posprzątam i zainterweniuję jak coś. Problemem jest, że babcia ich przekarmiała, do suchego dowalała jakichś kiszonych resztek znienacka. Mój ojciec karmił ich mięsną puszką dla dorosłych psów, olaboga.
Czaruś przetrwał mimo wszystko, przetrwają najsilniejsi. W życiu jak w dżungli.
Dziś zakończyłam przygodę z gwiazdkami, sprzedałam wszystkie. Zrobiłam 248 sztuk!!!
O ile robienie ich było w miarę przyjemne, to już krochmalenie tak mi dało popalić, że powiedziałam sobie dość. Nigdy więcej!
Na początku przeszarżowałam, przyszpiliłam 40 sztuk na raz ( ja nie dam rady?). Siedziałam z tym do drugiej w nocy, popękały mi opuszki palców od szpilek i nogi spuchły od stania. Na drugi dzień oczy mnie piekły od wgapiania się, bo to jednak precyzyjna robota.
Potem już starałam się jednorazowo krochmalić około 25 sztuk, co i tak zajmowało mi 4 godziny.
W poszukiwaniu receptury na krochmal osiągnęłam poziom mistrzowski, gotowałam osiem dni z rzędu. Opuszki palców bandażowałam profilaktycznie przed rozpoczęciem roboty. Nie spodziewałam się, że sprzedam je wszystkie na raz, więc tym bardziej się cieszę. To była robota głupiego :D
Jakie piękne te gwiazdki! Jesteś zdolna niesłychanie! I pracowita! I cierpliwa!
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie - buziaczki! :)))
dzięki :))) uściski zwłaszcza serdeczne dobrze mi robią na zbolałą duszę :)
Usuńja podziwiam twoje kartki, i to jest o level trudniejsze, bo sama musisz obmyślać wzory, ja szydełkuję z gotowców, a ty tworzysz na bieżąco, ja bym wymyśliła może trzy, a ty już ponad 600 !
Iksiu❤️
OdpowiedzUsuńCudownie wyglądają te gwiazdki tak naraz,jak wielki gwiazdkowy obrus. Ja robie cukrowy ulepek, usztywnialam tez na wikol.
na wikol raz próbowałam, ale może zrobiłam zbyt rzadki, niby było sztywne, ale, szpilki rdze puściły i się zniechęciłam.
Usuńnajlepiej jest uprane i wysuszone gwiazdki zanurzyć w krochmalu( szklanka wody, łyżka mąki kartoflanej)
a cukru ile?
Robie na oko,jak ro ja, ale duuuzo cukru😀 taki ma,byl,lepki ulwpwk, wtey sa sztywne i bialitkie, krochmal,jakos,mi,nis podszedl, bo kilka gwiazdek mi pożułkło, z,kolei kolezanka uzywa ługi i zadowolona.
UsuńPożółkło😀
UsuńJestem pod wrażeniem precyzji i urody Twych śnieżynek!
OdpowiedzUsuńJa może 1/10 tego wykonałam, ale ja to powolutku, jedna sztuka dziennie. Nie przemęczam się! I na cukier usztywniam!
Serdeczności!
Mialam limit na 5 dziennie do wyszydełkowania albo 25 do wykrochmalenia.ale zdarzało sie , że zrobiłam i 12 gwiazdek, co musiałam odpokutować bólem oczu i głowy :D
UsuńIksiu, Twoja Gienia wygląda jak 19letnia Elza moich teściów. Ten kot żyje chyba z rozpędu, taki chudziutki szkielecik, obciągnięty szarym, lichym już futerkiem. 7 lat temu żegnaliśmy Asfalta, do dzisiaj ciepło i często go wspominamy z mężem, bo to był fantastyczny kot. Napłakałam się wtedy okrutnie. Dziś w domu mamy 5letniego Sztygara, kawał z niego skurwysyna czasem, ale i on nas kocha i my wszyscy jego. Nie wiem, czy to wiek na nas tak wpływa, ale inaczej do niego podchodzimy, niż do wcześniejszych naszych futer. Z boku, ktoś miałby niezły ubaw, bo traktujemy go niemal, jak młodszego brata naszej córki. Nawet moja mama, mówi o nim per wnuczek. Co będzie, jak on odejdzie - nie chcę nawet myśleć.
OdpowiedzUsuńZ tymi gwiazdkami to przesadziłaś!
tak, gienia też była chudzinka, starszaki są wypasione, a ona zawsze jak z figurą kociaka. Już mi trochę lżej na duszy po tej stracie...
UsuńA chociaż zwróciło Ci się za plaster i nici? :-) Śliczne te gwiazdki, masz talent.
OdpowiedzUsuńNa plaster i nici tak, ale w biedronce na kasie z a tyle godzin więcej bym zarobiła ;D
UsuńO swiecie, tak paluchy poranilas! Ja zwykle miewam dzizúre w prwym wskazujacym, to od drutowania. Pomaga naklejanie tasmy tesa, czyli przezroczystej "do prezentów", przed rozpoczeciem dziergania. Moze przyda Ci sie ta informacja ;)
OdpowiedzUsuńZwierzeta w rodzinie to czesc rodziny, i nic nie zrobisz, jak Cie bierze zalosc i zaloba po ich odejsciu... to normalne. To nie jest tylko zwierze... chociaz dla niektórych owszem, niestety.
Moja mama nie rozumie, że można płakać po kocie ...
UsuńMój tato to i po chomiku plakal. Oficjalnie. Mama miala dopiero po wiekszych rozmiarach, smierc Fina w 2012 roku bardzo nia poruszyla, i cala noc nie spala.
UsuńŚliczne gwiazdki zrobiłaś!! Podziwiam chęci, wiem, że to wciąga,ale.....odpocznij sobie przed świętami.Zimno się zrobiło, chce się siedzieć w domu,oby do stycznia, potem nadzieja na wiosnę będzie.
OdpowiedzUsuńW zimie rozkoszuję się domem, tym , że nie trzeba kosić, plewić, krzątać się od rana do nocy w koło chałupy :D
Usuńtroche te ciemności na nastrój wpływają, ale lubię nic nie robić :D
Babcię podziwiam,kotki dobrze trafiły, dóbrze, że babcia ma taką opiekuńczą wnuczkę.
OdpowiedzUsuńJakby cię jednak chwyciła pomroczność jasna i znowu byś wpadłą na taki genialny biznes jak z tymi gwiazdkami to miej choć tyle przytomności, żeby zastrzec, że sprzedajesz zrobione ale bez krochmalenia i blokowania. Niech się nabywca sam męczy.
OdpowiedzUsuńTrola, nikt normalny krochmalenia nie zniesie ;D
UsuńSzczerze współczuję, wiem jak to jest gdy nasze kochane zwierzęta idą na drugą stronę tęczy. Gwiazdki niesamowite. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńA to już drugi brat mniejszy w ciągu miesiąca, spica Śruba i kotka Gienia. Smuteczek ;(
UsuńAle nagwiazdkowałaś :) Do krochmalenia powinien przysługiwać niewolnik ;)
OdpowiedzUsuńTak smutno, kiedy piesy i koty od nas odchodzą...
niewolnik! Takk!!
UsuńGwiazdki piękne,....ale Iksia naucz się odmawiać lub podaj stawki bardziej adekwatne do włożonego wysiłku.
OdpowiedzUsuńżyłki handlowca nie mam za grosz...
UsuńPrzytulam, Iksiu...Rozumiem Cię doskonale, mójv pierwszy kocur Kacper odszedł 8 lat temu, ale nie potrafimy go zapomnieć.
OdpowiedzUsuńGwiazdki są prześliczne, podziwiam Cię za cierpliwość!
To pisałam ja, dawna foxylady.
A teraz jakie kotły masz na stanie ?
UsuńMam psa i kota i też nie wiem, co to będzie, jeśli.... Tak, że rozumiem i współczuję :(
OdpowiedzUsuńGwiazdki przeurocze!
Eva, myślalam o Tobie w twoje urodziny (dwa dni myślałam, bo jak zawsze się głowiłam 4 czy 5;)
UsuńOd Koleżanki blogowej z Niemiec dostałam zdjęcia wyszydełkowanych przez nią różnych różności świątecznych. Wszystko było przyszpilone igłami do strzykawek, które w ilosci hurtowej zakupiła. Jest super zadowolona, bo nareszcie opuszki palców ma w calości! Może warto spróbować, gdy Cie najdzie chęć hurtowego rękodzieła! ;-))))
OdpowiedzUsuńhaha!ale pomysł z tymi igłami!
UsuńGwiazdki mega!
OdpowiedzUsuńMnie rąbnęło i zachód,unas robić szydełkiem że sznurka bawełnianego :-)
Alicjawu
Alicja, a po ile kupujesz ten sznurek i gdzie?
UsuńJesteś niesamowita z tymi gwiazdkami. I ze zwierzakami, rozumiem Cię doskonale co czujesz, moje dwa psiska odeszły w maju. Ból pozostał chociaż dorobiłam się awanturnika, który skradł nasze serca. Ale nic nie zastąpi Kucia i Larwy, każde zwierzę to oddzielny charakter...
OdpowiedzUsuńA czy nie ma jakichś sprayów do krochmalenia czy innej chemii? wszędzie się chemia pcha a tu nic się nie dzieje?
Spokojnych świąt bez toksycznych gości:)))
Łomatko... Cudne te gwiazdki. Nie zdawałam sobie sprawy z tego zamieszania z krochmaleniem, wydawało mi się zawsze że to ot tak się robi. Ja z kolei często miałam poranione palce przy robieniu na drutach, zwłaszcza na cienkich drutach.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi czytać, że Toje zwierzaki odeszły... Ja jestem z tych niezwierzęcych, bo nasza kotka którą mamy od roku to moje pierwsze w życiu wolnobiegajace zwierzę, bo chomiki, świnki to klatkowe i się nie liczą. I cały czas żałuję że tak późno zdecydowaliśmy się na kota 😁