piątek, 6 grudnia 2019

-2

Nie wiem co to będzie jak mi umrze jakiś człowiek,  po Śrubie płakałam, ale w granicach normy,  po Gieni już chyba wszelkie normy przekroczyłam. Co pomyślę, to łzy kapią jak grochy.



Ostatni tydzień, był parszywy.Zaczęło się od wizytacji Szwagra z Chimerą, ni przypiął ni wypiął, oni mnie energetycznie wyczerpują, bo to taki nieszczery kontakt. Spotkanie z nimi, to jak lizanie czekolady przez opakowanie, szkoda zachodu i nie wiadomo, o co chodzi.
Trudnych, ale ważnych, rodzinnych tematów się nie porusza, nie bardzo obchodzi ich czym żyjemy, sami też się nie otwierają. Po co oni przyjechali?
Mam wrażenie, że chcieli nam upchnąć swojego psa, na miejsce po Śrubie. Wypili kawę, ponarzekali na swoje choroby i ciężkie życie i pojechali, a potem już było tylko gorzej.
Awaria pieca, mini pożar w kotłowni, zadyma w chałupie, przeszywający ziąb i smród, głodówka Gieni, z tego wszystkiego dostałam gorączki z mega bólem głowy. Zanim się uporaliśmy z tym cholernym piecem, Gienia była umierająca, nie było sensu gdziekolwiek jechać. Pozwoliłam jej spokojnie umrzeć, po prostu zasnęła w swoim ulubionym pudełku ;(

Wczoraj też razem z Gienią na druga strone tęczy przeszedł babciny Rudolfik. Od początku był słabowity i nie rokował. Ale po nim nie płaczę, nie zżyłam się z nim tak jak z Gienkiem.

U Babci siedem światów z tymi kotami było. Z ganku rychło trafiły do domu, najpierw im urządziłam koci pokój w przedpokoju, ale zaraz potem zamieszkały w kuchni pod piecem. Choć właściwie, to należy stwierdzić, że kuchnia babci wyglądem i estetyką bardziej przypomina kotłownię, ale nikomu to nie przeszkadza, a kotom najmniej.


Średnio sobie Babcia radzi z kotami, bywam tam prawie codziennie, to przynajmniej posprzątam i zainterweniuję jak coś. Problemem jest, że babcia ich przekarmiała, do suchego dowalała jakichś kiszonych resztek znienacka. Mój ojciec karmił ich mięsną puszką dla dorosłych psów, olaboga.
Czaruś przetrwał mimo wszystko, przetrwają najsilniejsi. W życiu jak w dżungli.

Dziś zakończyłam przygodę z gwiazdkami, sprzedałam wszystkie. Zrobiłam 248 sztuk!!!
O ile robienie ich było w miarę przyjemne, to już krochmalenie tak mi dało popalić, że powiedziałam sobie dość. Nigdy więcej!
Na początku przeszarżowałam, przyszpiliłam  40 sztuk na raz ( ja nie dam rady?). Siedziałam z tym do drugiej w nocy, popękały mi opuszki palców od szpilek i nogi spuchły od stania. Na drugi dzień oczy mnie piekły od wgapiania się, bo to jednak precyzyjna robota.

Potem już starałam się jednorazowo krochmalić około 25 sztuk, co i tak zajmowało mi 4 godziny.
W poszukiwaniu receptury na krochmal osiągnęłam poziom mistrzowski, gotowałam osiem dni z rzędu. Opuszki palców bandażowałam profilaktycznie przed rozpoczęciem roboty. Nie spodziewałam się, że sprzedam je wszystkie na raz, więc tym bardziej się cieszę. To była robota głupiego :D





36 komentarzy:

  1. Jakie piękne te gwiazdki! Jesteś zdolna niesłychanie! I pracowita! I cierpliwa!
    Ściskam serdecznie - buziaczki! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :))) uściski zwłaszcza serdeczne dobrze mi robią na zbolałą duszę :)
      ja podziwiam twoje kartki, i to jest o level trudniejsze, bo sama musisz obmyślać wzory, ja szydełkuję z gotowców, a ty tworzysz na bieżąco, ja bym wymyśliła może trzy, a ty już ponad 600 !

      Usuń
  2. Iksiu❤️
    Cudownie wyglądają te gwiazdki tak naraz,jak wielki gwiazdkowy obrus. Ja robie cukrowy ulepek, usztywnialam tez na wikol.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na wikol raz próbowałam, ale może zrobiłam zbyt rzadki, niby było sztywne, ale, szpilki rdze puściły i się zniechęciłam.
      najlepiej jest uprane i wysuszone gwiazdki zanurzyć w krochmalu( szklanka wody, łyżka mąki kartoflanej)
      a cukru ile?

      Usuń
    2. Robie na oko,jak ro ja, ale duuuzo cukru😀 taki ma,byl,lepki ulwpwk, wtey sa sztywne i bialitkie, krochmal,jakos,mi,nis podszedl, bo kilka gwiazdek mi pożułkło, z,kolei kolezanka uzywa ługi i zadowolona.

      Usuń
  3. Jestem pod wrażeniem precyzji i urody Twych śnieżynek!
    Ja może 1/10 tego wykonałam, ale ja to powolutku, jedna sztuka dziennie. Nie przemęczam się! I na cukier usztywniam!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam limit na 5 dziennie do wyszydełkowania albo 25 do wykrochmalenia.ale zdarzało sie , że zrobiłam i 12 gwiazdek, co musiałam odpokutować bólem oczu i głowy :D

      Usuń
  4. Pasiasta Pigmejka6 grudnia 2019 23:18

    Iksiu, Twoja Gienia wygląda jak 19letnia Elza moich teściów. Ten kot żyje chyba z rozpędu, taki chudziutki szkielecik, obciągnięty szarym, lichym już futerkiem. 7 lat temu żegnaliśmy Asfalta, do dzisiaj ciepło i często go wspominamy z mężem, bo to był fantastyczny kot. Napłakałam się wtedy okrutnie. Dziś w domu mamy 5letniego Sztygara, kawał z niego skurwysyna czasem, ale i on nas kocha i my wszyscy jego. Nie wiem, czy to wiek na nas tak wpływa, ale inaczej do niego podchodzimy, niż do wcześniejszych naszych futer. Z boku, ktoś miałby niezły ubaw, bo traktujemy go niemal, jak młodszego brata naszej córki. Nawet moja mama, mówi o nim per wnuczek. Co będzie, jak on odejdzie - nie chcę nawet myśleć.
    Z tymi gwiazdkami to przesadziłaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, gienia też była chudzinka, starszaki są wypasione, a ona zawsze jak z figurą kociaka. Już mi trochę lżej na duszy po tej stracie...

      Usuń
  5. A chociaż zwróciło Ci się za plaster i nici? :-) Śliczne te gwiazdki, masz talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na plaster i nici tak, ale w biedronce na kasie z a tyle godzin więcej bym zarobiła ;D

      Usuń
  6. O swiecie, tak paluchy poranilas! Ja zwykle miewam dzizúre w prwym wskazujacym, to od drutowania. Pomaga naklejanie tasmy tesa, czyli przezroczystej "do prezentów", przed rozpoczeciem dziergania. Moze przyda Ci sie ta informacja ;)

    Zwierzeta w rodzinie to czesc rodziny, i nic nie zrobisz, jak Cie bierze zalosc i zaloba po ich odejsciu... to normalne. To nie jest tylko zwierze... chociaz dla niektórych owszem, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama nie rozumie, że można płakać po kocie ...

      Usuń
    2. Mój tato to i po chomiku plakal. Oficjalnie. Mama miala dopiero po wiekszych rozmiarach, smierc Fina w 2012 roku bardzo nia poruszyla, i cala noc nie spala.

      Usuń
  7. Śliczne gwiazdki zrobiłaś!! Podziwiam chęci, wiem, że to wciąga,ale.....odpocznij sobie przed świętami.Zimno się zrobiło, chce się siedzieć w domu,oby do stycznia, potem nadzieja na wiosnę będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zimie rozkoszuję się domem, tym , że nie trzeba kosić, plewić, krzątać się od rana do nocy w koło chałupy :D
      troche te ciemności na nastrój wpływają, ale lubię nic nie robić :D

      Usuń
  8. Babcię podziwiam,kotki dobrze trafiły, dóbrze, że babcia ma taką opiekuńczą wnuczkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakby cię jednak chwyciła pomroczność jasna i znowu byś wpadłą na taki genialny biznes jak z tymi gwiazdkami to miej choć tyle przytomności, żeby zastrzec, że sprzedajesz zrobione ale bez krochmalenia i blokowania. Niech się nabywca sam męczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trola, nikt normalny krochmalenia nie zniesie ;D

      Usuń
  10. Szczerze współczuję, wiem jak to jest gdy nasze kochane zwierzęta idą na drugą stronę tęczy. Gwiazdki niesamowite. Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to już drugi brat mniejszy w ciągu miesiąca, spica Śruba i kotka Gienia. Smuteczek ;(

      Usuń
  11. Ale nagwiazdkowałaś :) Do krochmalenia powinien przysługiwać niewolnik ;)
    Tak smutno, kiedy piesy i koty od nas odchodzą...

    OdpowiedzUsuń
  12. Gwiazdki piękne,....ale Iksia naucz się odmawiać lub podaj stawki bardziej adekwatne do włożonego wysiłku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przytulam, Iksiu...Rozumiem Cię doskonale, mójv pierwszy kocur Kacper odszedł 8 lat temu, ale nie potrafimy go zapomnieć.
    Gwiazdki są prześliczne, podziwiam Cię za cierpliwość!
    To pisałam ja, dawna foxylady.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam psa i kota i też nie wiem, co to będzie, jeśli.... Tak, że rozumiem i współczuję :(

    Gwiazdki przeurocze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eva, myślalam o Tobie w twoje urodziny (dwa dni myślałam, bo jak zawsze się głowiłam 4 czy 5;)

      Usuń
  15. Od Koleżanki blogowej z Niemiec dostałam zdjęcia wyszydełkowanych przez nią różnych różności świątecznych. Wszystko było przyszpilone igłami do strzykawek, które w ilosci hurtowej zakupiła. Jest super zadowolona, bo nareszcie opuszki palców ma w calości! Może warto spróbować, gdy Cie najdzie chęć hurtowego rękodzieła! ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Gwiazdki mega!
    Mnie rąbnęło i zachód,unas robić szydełkiem że sznurka bawełnianego :-)

    Alicjawu

    OdpowiedzUsuń
  17. Jesteś niesamowita z tymi gwiazdkami. I ze zwierzakami, rozumiem Cię doskonale co czujesz, moje dwa psiska odeszły w maju. Ból pozostał chociaż dorobiłam się awanturnika, który skradł nasze serca. Ale nic nie zastąpi Kucia i Larwy, każde zwierzę to oddzielny charakter...
    A czy nie ma jakichś sprayów do krochmalenia czy innej chemii? wszędzie się chemia pcha a tu nic się nie dzieje?
    Spokojnych świąt bez toksycznych gości:)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Łomatko... Cudne te gwiazdki. Nie zdawałam sobie sprawy z tego zamieszania z krochmaleniem, wydawało mi się zawsze że to ot tak się robi. Ja z kolei często miałam poranione palce przy robieniu na drutach, zwłaszcza na cienkich drutach.
    Przykro mi czytać, że Toje zwierzaki odeszły... Ja jestem z tych niezwierzęcych, bo nasza kotka którą mamy od roku to moje pierwsze w życiu wolnobiegajace zwierzę, bo chomiki, świnki to klatkowe i się nie liczą. I cały czas żałuję że tak późno zdecydowaliśmy się na kota 😁

    OdpowiedzUsuń