wtorek, 17 grudnia 2019

groch z kapustą

Skrobnę ze dwa słowa zanim młodzież zjedzie i trzeba się będzie przy garach wykazać.
Iksiński dopieszcza swój warsztat, robi półki, szafki i stoły. Zaczął od zrobienia sobie piecyka, podziwiam go - z kawałka blachy zrobił piec. Może urodą nie powala, ale spełnia swoja funkcję. Odkąd ma ciepełko, przesiaduje w warsztacie do późnego wieczora.

Nie mam konceptu kulinarnego, mózg mi się zawiesza i na święta reaguje oporem i ucieczką.
A może to zwykły wykręt, może jestem leniwa i nie chce mi się szykować? Nie wiem, ale co roku to samo, wypieram do ostatniej chwili, jest mi niewygodnie, bo nie wpisuję się w radosne przygotowania.
Aby przez wigilię przebrnąć.
Mama, ojciec i babcia przy jednym stole, to coś co napawa mnie smutkiem. Z każdym z nich oddzielnie jakoś idzie się dogadać, ale te trzy światy w jednym miejscu są do siebie zupełnie nieprzystające.
Mama nie odzywa się do babki, co najwyżej może jakąś kąśliwą uwagę rzucić w eter, nawet jej nie zaprasza na wigilię, ale ją bierzemy, bo co mamy z nią zrobić? Zostawić samą?
Babcia ma prawie 99 lat, jest trochę jak dziecko. Może za młodu była wiedzącą lepiej, ale kiedy to było, wypadałoby już jej wybaczyć.
Mogłabym unieść się honorem i zrobic wigilię u siebie, ale przerasta mnie to. U siebie mama się zajmie gotowaniem , donoszeniem i będzie miała mniej czasu na granie oburzonej.
Amortyzowanie tarć i tak mnie wyczerpuje psychicznie.

Po świętach mama spełnia swoje marzenie i leci do Meksyku :D
W oderwaniu od ojca i babki, można by o mojej mamie też pare dobrych i ciekawych rzeczy powiedzieć.
Jest odważna, samodzielna, zwłaszcza w porównianiu z moja teściową, która sama za próg domu nie wyjdzie. Szokuje mnie niezmiennie, że teściowa sama swojej sztucznej szczęki nie myje, tylko robi to za nią jej córka, szok do kwadratu.
Moja mama, w tym sezonie przejechała na rowerze 5 tysięcy kilometrów, sama, ma 68 lat.
Ma bardzo niska emeryturę, ledwo ponad tysiąc złotych, ale co roku uskłada sobie forsę na jakąś wycieczkę. Jeździ tylko na kościołowe, wszystkie sanktuaria w Europie już odwiedziła :D


30 komentarzy:

  1. Iksia, piszesz, ze ponieważ babcia ma prawie 99 lat, więc wypadałoby jej wybaczyć.
    Widocznie nikt nigdy Cię porządnie nie sponiewierał psychicznie.
    Ja Twoją mamę rozumiem, rzucanie złośliwości w kierunku babci nie pochwalam, bo nie tędy droga, ale że nie potrafi się do babci normalnie odezwać, to ja się temu nie dziwię.
    Pamiętam jak bardzo musiałam się zmuszać, by się grzecznie przywitać z teściową (bo o żadnej rozmowie tylko we dwie nie było mowy).
    To, że jeździ na wycieczki świadczy o tym, ze nie jest osobą zamkniętą, jest ciekawa świata i z obcymi ludźmi dobrze się dogaduje.
    Ja bym się zastanowiła, dlaczego z obcymi jej po drodze a ze "swoimi" nie.
    Opis Twojego "stanu przedświątecznego" pasuje do mnie jak ulał. Też w tym toku jakoś nie potrafię się zebrać w sobie - do świąt został tydzień a ja oprócz porządków nie mam zrobione NIC.
    I nie wiem, kiedy się za to wezmę, bo na razie mi się nic NIE CHCE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilmo w temacie sponiewierania psychicznego właśnie moja mama wiodła prym, ale ja ją zrozumiałam, wytłumaczyłam, rozgrzeszyłam.
      kupę lat mi to zajęło,
      ze czterdzieści ;D
      Już nie ma we mnie żalu, jest współczucie, że nie może wybaczyć, że ciągle widzi złe intencje w poczynaniach ludzi, zwłaszcza najbliższych, ale to wynika, nie z tego, że jest zła, tylko skrzywdzona.
      Przez obcych ludzi jest bardzo lubiana, dusza towarzystwa, ale to trochę maska, bo sie nie otwiera i nie wchodzi w zażyłości, nie ma żadnych przyjaciół.
      Ojciec ma najgorzej, chyba całą złość jaką podświadomie czuje do własnego ojca, wylewa na męża. Mieszkanie z nimi to był koszmar.
      Mama sie z babcia nie wita, traktuje ją jak zatęchłe powietrze.
      Jednocześnie rozumiem, że nie jest w stanie tego przeskoczyć i trochę się dziwię, że nauki Jezusa idą w las i to u najbardziej pobożnej osoby w rodzinie.

      Usuń
    2. o, Wilma napisała to, co ja czuję. Moja teściowa ma prawie 80lat, jest schorowana...też by wypadało jej wybaczyć. I może bym mogła gdybym od niej choć raz usłyszała "tak, wiem, że źle cię traktowałam, przepraszam". Nie zrobi tego. Omijam ją kołem, mam to szczęście, że mogę. Postawiona w sytuacji przymusowej na bank uciekłabym przed wspólnym spędzeniem czasu.

      Usuń
  2. Wilma, ja nie mam nawet porządków zrobionych, a dom ogromny. Goście już w piątek przyjeżdżają, 5 osób, w tym niemowlę i moja mama z demencją i złamaną ręką. Tyle, że choinka już jest ubrana i dekoracje świąteczne porozstawiane.

    Iksia, zaskoczyłaś mnie teraz swoją mamą. Jakoś tak bardziej ją polubiłam :)

    Wesołych Świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eva, odkąd z nią nie mieszkam, też ją bardziej polubiłam ;D

      Usuń
  3. Iksiu kochana oraz każdy kto o mnie gdzieś tam pytał. Otóż żyję i pomału zaczynam myśleć o blogu. Ale nie teraz jeszcze. Bo na święta mam tylko bigos. A wczoraj Teść złamał biodro i znów święta będą że szpitalem w tle. A przecież dopiero co obie Babcię oplakaliśmy...
    Pozdrawiam
    Ake

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ake, to zanim założysz blogasa, to napisz tu czasem w komciach, czym żyjesz i co u głównych bohaterów twojej historii słychać :)

      Usuń
    2. Ja to wiedziałam kiedy nadrabiać zaległości blogowe 😁
      Cieszę się, że Ake dała znać, że żyje 💞
      Iksia, chyba pierwszy raz napisałaś pozytywnie o swojej mamie. Zdziwiłam się 😁

      Usuń
  4. No, Iksiu, muszę przyznać, że nieźle potrafisz zaskoczyć ! Zupełnie się nie spodziewałam , że Twoja mama może mieć i taką stronę. Bardziej pasowałaby mi do obrazka udręczonej męczennicy, zamykającej się przed wszystkimi w domu i kościele.
    Ja akurat należę do tych , którzy lubią święta, nie jako uroczystość religijną, bo niekoniecznie mi po drodze z tym, ale jako okazję do spotkania z szerzej rozumianą rodziną , z ładnymi tradycjami. Od wielu lat święta są u mnie, dzielimy się z siostrą, mamą, moją córą i córką K. przygotowywaniem potraw , sprzątaniem się zbytnio nie przejmuję, lubię przygotowywać dekoracje i świąteczne prezenty, z radością przyglądam się migotliwym światełkom w oknach i ogródkach. Poza tym świąteczne zamieszanie ma jeszcze jedną zaletę- sprawia, że grudzień szybciej mija , a jak się człowiek ocknie po 6 stycznia, to i dzień już się wydłuża, i do wiosny coraz bliżej.
    Nawet jak okazuje się, że rodzina niekoniecznie wygląda i zachowuje się, jak w amerykańskich świątecznych filmach i czasem potrafi solidnie zdenerwować, to i tak fajnie się spotkać, pogadać, obejrzeć LOVE ACTUALLY i Listy do M. Niestety, na co dzień tak mało mamy czasu dla siebie, że chętnie spędzę w ten sposób te 2-3 dni.
    Iksiu, Tobie życzę, żebyś też trochę tej radości świątecznej zaznała , albo chociaż spokoju :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. udręczona męczennica mama jest w domu, a poza ma inne twarze :D
      trochę zazdroszczę rodzinnej atmosfery :)
      Tak! Spokój przyjmę w każdej ilości :)

      Usuń
  5. A to niespodzianka! Z tą mamą. Sądziłam, że twoja mama to taki typ domowy - zamknięty, na nie do wszystkiego...
    Świetnie, że jednak coś ją ciekawi.
    Czasem jak widzę ludzi tak uwikłanych zastanawiam się jak by się im życie poukładało gdyby żyli gdzie indziej i kiedy indziej.

    OdpowiedzUsuń
  6. To mama chociaż zwiedzi świat,zadziwia mnie tym.U mnie powoli święta się zbliżają,uszka w sobotę,bo córka wolne ma,a pierogi to może w poniedziałek, będą świeże.Wigilia to 10 osób samych najbliższych i czasem jeszcze dochodzi 2 osoby- teść córki z córką.Worswiona jestem przez tyle lat to jakoś nie przeżywam.Pieczenie ciasto jeszcze mnie czeka,no jest krzątaniny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wprawiona jestem przez tyle lat,tak ma być.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wigilia wigilią, standard, starsi ludzie i ich schizy też ale tą szczęką to mnie rozwaliłaś. Mam dość bujną wyobraźnię i sobie to zwizualizowałam:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie tez zadziwilas podrózujaca mama, czlowieki sa pelne zagadek.
    Pozdrawiam serdecznie i zycze Ci i rodzinie milych swiat, mimo wszystko, najlepiej jakby schodzili sobie nieco z drogi u Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. człowieki to moja pasja, obserwuję z lubością :D

      Usuń
    2. Dobrego nowego roku, Iksiu, i samych pozytywnych obserwacji czlowieków Ci zycze ;)

      Usuń
  10. Te relacje rodzinne. Powinne być proste a są tak skomplikowane... Aż nie wiem co napisać, chyba tylko tyle, że trzeba dobrej woli z obu stron...

    https://miladruciarnia.pl/
    Tu robiłam pierwsze sznurkowe zakupy, bo polecana pani prowadząca warsztaty

    Alicjawu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy ty masz jakiegos bloga teraz?
      bo mi się zgubiłaś dawno temu...
      może pokazujesz tam swoje prace sznurkowe?

      Usuń
    2. Szybko zajrzałam, nie, nie piszę nic. Odkurzłam jeszcze druty i nie wiem w którą stronę iść;-)

      Usuń
    3. To byłam ja alicjawu

      Usuń
  11. Iksiu, pytałaś pod poprzednią notką o stan zakocenia. Otóż jest Luna, ok 10letnia, Orion ok. 7letni i rudy grubas Findus, jedyny kot ze znaną datą urodzin (maj 2016).
    Fajnie, że mamie się chce ruszyć gdzieś dalej. A babciusia który rocznik? 1920?
    Życzę Ci świętego spokoju na Święta i nie tylko.
    To pisałam ja, foxylady

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 kwietnia 1921 czyli już za trzy miesiące 99.
      Trzy kotły = sporo kłaków ;D

      Usuń
    2. Chyba już jestem zobojętniała na kłaki i żwirek roznoszony przez łapki! :)MAm nadzieję, że Wigilia się udała, wesołych świąt!

      Usuń
  12. Iksia, zdrowych i spokojnych Świąt.
    Całe szczęście,ze one szybko mijają...;))).

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdrowych, radosnych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia dla całej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej Iksia, nie żebym Cię poganialam, bo też mało pisze, ale melduję że jutro minie miesiąc bez Twojego wpisu 😉

    OdpowiedzUsuń