Skrobnę ze dwa słowa zanim młodzież zjedzie i trzeba się będzie przy garach wykazać.
Iksiński dopieszcza swój warsztat, robi półki, szafki i stoły. Zaczął od zrobienia sobie piecyka, podziwiam go - z kawałka blachy zrobił piec. Może urodą nie powala, ale spełnia swoja funkcję. Odkąd ma ciepełko, przesiaduje w warsztacie do późnego wieczora.
Nie mam konceptu kulinarnego, mózg mi się zawiesza i na święta reaguje oporem i ucieczką.
A może to zwykły wykręt, może jestem leniwa i nie chce mi się szykować? Nie wiem, ale co roku to samo, wypieram do ostatniej chwili, jest mi niewygodnie, bo nie wpisuję się w radosne przygotowania.
Aby przez wigilię przebrnąć.
Mama, ojciec i babcia przy jednym stole, to coś co napawa mnie smutkiem. Z każdym z nich oddzielnie jakoś idzie się dogadać, ale te trzy światy w jednym miejscu są do siebie zupełnie nieprzystające.
Mama nie odzywa się do babki, co najwyżej może jakąś kąśliwą uwagę rzucić w eter, nawet jej nie zaprasza na wigilię, ale ją bierzemy, bo co mamy z nią zrobić? Zostawić samą?
Babcia ma prawie 99 lat, jest trochę jak dziecko. Może za młodu była wiedzącą lepiej, ale kiedy to było, wypadałoby już jej wybaczyć.
Mogłabym unieść się honorem i zrobic wigilię u siebie, ale przerasta mnie to. U siebie mama się zajmie gotowaniem , donoszeniem i będzie miała mniej czasu na granie oburzonej.
Amortyzowanie tarć i tak mnie wyczerpuje psychicznie.
Po świętach mama spełnia swoje marzenie i leci do Meksyku :D
W oderwaniu od ojca i babki, można by o mojej mamie też pare dobrych i ciekawych rzeczy powiedzieć.
Jest odważna, samodzielna, zwłaszcza w porównianiu z moja teściową, która sama za próg domu nie wyjdzie. Szokuje mnie niezmiennie, że teściowa sama swojej sztucznej szczęki nie myje, tylko robi to za nią jej córka, szok do kwadratu.
Moja mama, w tym sezonie przejechała na rowerze 5 tysięcy kilometrów, sama, ma 68 lat.
Ma bardzo niska emeryturę, ledwo ponad tysiąc złotych, ale co roku uskłada sobie forsę na jakąś wycieczkę. Jeździ tylko na kościołowe, wszystkie sanktuaria w Europie już odwiedziła :D
Iksia, piszesz, ze ponieważ babcia ma prawie 99 lat, więc wypadałoby jej wybaczyć.
OdpowiedzUsuńWidocznie nikt nigdy Cię porządnie nie sponiewierał psychicznie.
Ja Twoją mamę rozumiem, rzucanie złośliwości w kierunku babci nie pochwalam, bo nie tędy droga, ale że nie potrafi się do babci normalnie odezwać, to ja się temu nie dziwię.
Pamiętam jak bardzo musiałam się zmuszać, by się grzecznie przywitać z teściową (bo o żadnej rozmowie tylko we dwie nie było mowy).
To, że jeździ na wycieczki świadczy o tym, ze nie jest osobą zamkniętą, jest ciekawa świata i z obcymi ludźmi dobrze się dogaduje.
Ja bym się zastanowiła, dlaczego z obcymi jej po drodze a ze "swoimi" nie.
Opis Twojego "stanu przedświątecznego" pasuje do mnie jak ulał. Też w tym toku jakoś nie potrafię się zebrać w sobie - do świąt został tydzień a ja oprócz porządków nie mam zrobione NIC.
I nie wiem, kiedy się za to wezmę, bo na razie mi się nic NIE CHCE.
Wilmo w temacie sponiewierania psychicznego właśnie moja mama wiodła prym, ale ja ją zrozumiałam, wytłumaczyłam, rozgrzeszyłam.
Usuńkupę lat mi to zajęło,
ze czterdzieści ;D
Już nie ma we mnie żalu, jest współczucie, że nie może wybaczyć, że ciągle widzi złe intencje w poczynaniach ludzi, zwłaszcza najbliższych, ale to wynika, nie z tego, że jest zła, tylko skrzywdzona.
Przez obcych ludzi jest bardzo lubiana, dusza towarzystwa, ale to trochę maska, bo sie nie otwiera i nie wchodzi w zażyłości, nie ma żadnych przyjaciół.
Ojciec ma najgorzej, chyba całą złość jaką podświadomie czuje do własnego ojca, wylewa na męża. Mieszkanie z nimi to był koszmar.
Mama sie z babcia nie wita, traktuje ją jak zatęchłe powietrze.
Jednocześnie rozumiem, że nie jest w stanie tego przeskoczyć i trochę się dziwię, że nauki Jezusa idą w las i to u najbardziej pobożnej osoby w rodzinie.
o, Wilma napisała to, co ja czuję. Moja teściowa ma prawie 80lat, jest schorowana...też by wypadało jej wybaczyć. I może bym mogła gdybym od niej choć raz usłyszała "tak, wiem, że źle cię traktowałam, przepraszam". Nie zrobi tego. Omijam ją kołem, mam to szczęście, że mogę. Postawiona w sytuacji przymusowej na bank uciekłabym przed wspólnym spędzeniem czasu.
UsuńWilma, ja nie mam nawet porządków zrobionych, a dom ogromny. Goście już w piątek przyjeżdżają, 5 osób, w tym niemowlę i moja mama z demencją i złamaną ręką. Tyle, że choinka już jest ubrana i dekoracje świąteczne porozstawiane.
OdpowiedzUsuńIksia, zaskoczyłaś mnie teraz swoją mamą. Jakoś tak bardziej ją polubiłam :)
Wesołych Świąt ;*
Eva, odkąd z nią nie mieszkam, też ją bardziej polubiłam ;D
UsuńIksiu kochana oraz każdy kto o mnie gdzieś tam pytał. Otóż żyję i pomału zaczynam myśleć o blogu. Ale nie teraz jeszcze. Bo na święta mam tylko bigos. A wczoraj Teść złamał biodro i znów święta będą że szpitalem w tle. A przecież dopiero co obie Babcię oplakaliśmy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ake
Ake, to zanim założysz blogasa, to napisz tu czasem w komciach, czym żyjesz i co u głównych bohaterów twojej historii słychać :)
UsuńJa to wiedziałam kiedy nadrabiać zaległości blogowe 😁
UsuńCieszę się, że Ake dała znać, że żyje 💞
Iksia, chyba pierwszy raz napisałaś pozytywnie o swojej mamie. Zdziwiłam się 😁
No, Iksiu, muszę przyznać, że nieźle potrafisz zaskoczyć ! Zupełnie się nie spodziewałam , że Twoja mama może mieć i taką stronę. Bardziej pasowałaby mi do obrazka udręczonej męczennicy, zamykającej się przed wszystkimi w domu i kościele.
OdpowiedzUsuńJa akurat należę do tych , którzy lubią święta, nie jako uroczystość religijną, bo niekoniecznie mi po drodze z tym, ale jako okazję do spotkania z szerzej rozumianą rodziną , z ładnymi tradycjami. Od wielu lat święta są u mnie, dzielimy się z siostrą, mamą, moją córą i córką K. przygotowywaniem potraw , sprzątaniem się zbytnio nie przejmuję, lubię przygotowywać dekoracje i świąteczne prezenty, z radością przyglądam się migotliwym światełkom w oknach i ogródkach. Poza tym świąteczne zamieszanie ma jeszcze jedną zaletę- sprawia, że grudzień szybciej mija , a jak się człowiek ocknie po 6 stycznia, to i dzień już się wydłuża, i do wiosny coraz bliżej.
Nawet jak okazuje się, że rodzina niekoniecznie wygląda i zachowuje się, jak w amerykańskich świątecznych filmach i czasem potrafi solidnie zdenerwować, to i tak fajnie się spotkać, pogadać, obejrzeć LOVE ACTUALLY i Listy do M. Niestety, na co dzień tak mało mamy czasu dla siebie, że chętnie spędzę w ten sposób te 2-3 dni.
Iksiu, Tobie życzę, żebyś też trochę tej radości świątecznej zaznała , albo chociaż spokoju :-)
udręczona męczennica mama jest w domu, a poza ma inne twarze :D
Usuńtrochę zazdroszczę rodzinnej atmosfery :)
Tak! Spokój przyjmę w każdej ilości :)
A to niespodzianka! Z tą mamą. Sądziłam, że twoja mama to taki typ domowy - zamknięty, na nie do wszystkiego...
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że jednak coś ją ciekawi.
Czasem jak widzę ludzi tak uwikłanych zastanawiam się jak by się im życie poukładało gdyby żyli gdzie indziej i kiedy indziej.
ciekawe gdzie poleci po Meksyku?
Usuń:D
To mama chociaż zwiedzi świat,zadziwia mnie tym.U mnie powoli święta się zbliżają,uszka w sobotę,bo córka wolne ma,a pierogi to może w poniedziałek, będą świeże.Wigilia to 10 osób samych najbliższych i czasem jeszcze dochodzi 2 osoby- teść córki z córką.Worswiona jestem przez tyle lat to jakoś nie przeżywam.Pieczenie ciasto jeszcze mnie czeka,no jest krzątaniny.
OdpowiedzUsuńzazdraszczam ci tej wprawy
UsuńWprawiona jestem przez tyle lat,tak ma być.
OdpowiedzUsuńWigilia wigilią, standard, starsi ludzie i ich schizy też ale tą szczęką to mnie rozwaliłaś. Mam dość bujną wyobraźnię i sobie to zwizualizowałam:)))
OdpowiedzUsuńhahaha :D
UsuńMnie tez zadziwilas podrózujaca mama, czlowieki sa pelne zagadek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zycze Ci i rodzinie milych swiat, mimo wszystko, najlepiej jakby schodzili sobie nieco z drogi u Was.
człowieki to moja pasja, obserwuję z lubością :D
UsuńDobrego nowego roku, Iksiu, i samych pozytywnych obserwacji czlowieków Ci zycze ;)
UsuńTe relacje rodzinne. Powinne być proste a są tak skomplikowane... Aż nie wiem co napisać, chyba tylko tyle, że trzeba dobrej woli z obu stron...
OdpowiedzUsuńhttps://miladruciarnia.pl/
Tu robiłam pierwsze sznurkowe zakupy, bo polecana pani prowadząca warsztaty
Alicjawu
czy ty masz jakiegos bloga teraz?
Usuńbo mi się zgubiłaś dawno temu...
może pokazujesz tam swoje prace sznurkowe?
Szybko zajrzałam, nie, nie piszę nic. Odkurzłam jeszcze druty i nie wiem w którą stronę iść;-)
UsuńTo byłam ja alicjawu
UsuńIksiu, pytałaś pod poprzednią notką o stan zakocenia. Otóż jest Luna, ok 10letnia, Orion ok. 7letni i rudy grubas Findus, jedyny kot ze znaną datą urodzin (maj 2016).
OdpowiedzUsuńFajnie, że mamie się chce ruszyć gdzieś dalej. A babciusia który rocznik? 1920?
Życzę Ci świętego spokoju na Święta i nie tylko.
To pisałam ja, foxylady
1 kwietnia 1921 czyli już za trzy miesiące 99.
UsuńTrzy kotły = sporo kłaków ;D
Chyba już jestem zobojętniała na kłaki i żwirek roznoszony przez łapki! :)MAm nadzieję, że Wigilia się udała, wesołych świąt!
UsuńIksia, zdrowych i spokojnych Świąt.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście,ze one szybko mijają...;))).
Zdrowych, radosnych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia dla całej rodziny.
OdpowiedzUsuńHej Iksia, nie żebym Cię poganialam, bo też mało pisze, ale melduję że jutro minie miesiąc bez Twojego wpisu 😉
OdpowiedzUsuń