W ramach
psychoterapii poklikam na kompie, dawno mi się to nie zdarzało, ale odkurzyłam
papierowy pamiętniczek, żeby sobie jakoś radzić z emocjami.
Czasy trudne, zdominowane umieraniem babci. Rekordowe życie i rekordowe
umieranie, zbiera się do wyjścia od maja, od sierpnia prawie nie je i nie pije.
Mózg wysiada, i to i mój, i jej.
Przeszłam już kila faz, moja babcia już umarła i opłakałam ją obficie, teraz
zostało już gołe ego.
Jest naprawdę ciężko, codziennie jazda od czapy.
Jest tak nieprzejednana, uparta, niewdzięczna i niepokorna, że w głowie się nie
mieści. Nieustająco jestem w trybie walki, jak to dobrze, że mamy kamery, jak
to dobrze, że mogę trzasnąć drzwiami i wyjść. Zawsze z babci był kawał cholery,
ale była jeszcze otoczka, teraz z tym rdzeniem nie idzie wytrzymać.
Prawdziwy poligon przeszliśmy z ojcem w tych ostatnich miesiącach i cały czas
mi się wydawało, że ona zaraz umrze, dosłownie za chwilę i tak minęło kilka
miesięcy, a jest co raz gorzej.
Dawaliśmy z siebie maksa, bo to ostatnie dni, ale babcia nas pożarła i wypluła,
teraz już dawkujemy siły żeby nie zwariować. Ale i tak człowiek nieustannie
napięty, jak baranie jaja.
Największy opór budzą czynności higieniczne. Motywem przewodnim jest : „Ja sama”,
w efekcie wszystko notorycznie jest wymazane gównem, piorę w kółko. Ani prośbą,
ani groźbą nie można osiągnąć niczego. Smarowanie odleżyn wiąże się w walką
wręcz, normalnie trzeba się bić (-Wara ode mnie, bo ci w mordę dam).
Mycie i przebieranie to horror, albo wpada w histerię, albo w agresję, a ja
istota nadwrażliwa bardzo to przeżywam. Ostatnio zastanawiałam się kogo to
odwiozą zaraz do psychiatryka, mnie czy ją. Ryczałam chyba ze dwie godziny i
nie mogłam przestać.
MUSIAŁAM ją umyć, czynienie czegokolwiek wbrew czyjejś woli, jest dla mnie
trudne, a jeszcze pod gradem oskarżeń, spazmów i łez i z użyciem siły, to już
hardkor. Logiki w umyśle babci na próżno szukać.
To w ogóle nie pojęte że ona ciągle żyje, jest tak chuda, same kości, prawie
nie je ( czym sra???)
Tej kupy tyle co kot napłakał, ale w sam raz żeby wymazać wszystko, ubranie,
ręce, pościel….
O pampersie mowy nie ma, o basenie nie chce słyszeć, o krzesło toaletowe
stoczyliśmy wiele wojen i z jego powodu wielokrotnie zagotowała nam wszystkie
płyny ustrojowe.
Nie jest już w stanie dojść do łazienki, a mimo to walczy z krzesłem. Nie zdaje
sobie sprawy że może się połamać jak upadnie, nie ma siły, ale podejmuje ryzyko
i nie raz już upadła.
To jest jakiś fenomen, wypija w sumie szklankę wody na dobę, zjada tak mało (na
przykład : łyżeczka jajecznicy na śniadanie i trzy łyżeczki zupy na obiad) i
ciągle żyje i trzęsie światem (od 102 lat).
No chyba, że podciąga siły witalne od nas….
Szczerze powiedziawszy jestem wykończona.
Szydełkuję, żeby nie zwariować. Co zacznę jakąś serwetkę, babcia oznajmia, że
to dla niej i już wie, gdzie ją powiesi, po woli zaczyna brakować miejsc ;D
Terroryzuje mnie tymi serwetkami potem wydając rozkazy, tę połóż tu, tę przesuń trzy centymetry, tę zamień z tą, tę koniecznie zawieś na ścianie a pod spód podłóż pudełko od ciastek (??)
Nic nie wiem co u was, nie miałam głowy do czytania, ale jesień nadchodzi, to może nadrobię.
Trzymajcie kciuki, żebym dała radę!
Chyba przywolalam Cię myślami, wczoraj zagladając tu , pomyslalam też właśnie czy już pozegnalaś babcię.
OdpowiedzUsuńMocno trzymam kciuki, okropny to czas , no i skad te siły w tak lichym już ciele, no nie?
Zaglądam tu często i też myślałOdlecialy bociany juzam, że nie ma Cie tu długo. Współczuję opieki w tak ciężkim okresie nad babcią,widocznie serce zdrowe i tak ją trzyma.Nigdy nie opiekowałam się ciężko chorym ,nie było potrzeby ,ale wiem ile siły trzeba, cierpliwości itd.Szkoda,że nie ma ktoś pomóc Ci .Odleciały bociany chyba juz .Trzymaj się Iksia ,dużo siły, powinnaś się wymieniać z kimś z rodzony ,bo się wykończysz fizycznie i psychicznie.
OdpowiedzUsuńIRA, zmieniamy się z moim tatem i to jest super, bo można złapać oddech, jakby tak całodobowo, to uuu...
UsuńBoćki poleciały, bliźniaki się wychowały, ale jeden zginął jak już nauczył się latać.
Moja teściowa też się tak zasuszała, była wlasnym cieniem, herbata, albo mleko z pocietym wysuszonym rogalem. Nic innego , wszystko inne bylo niedobre. Jedynym plusem , że dreptała do toalety, ale tez byla uparta,wymyślała rózne historie , ale byla tak niedostepna i niemila,że siedziala sama w pokoju i z nikim nie chciala rozmawiać, a kazda rozmowa byla zaczepką do pretensji i narzekania, skupiona na sobie, juz,wiadomosci z zewnatrz nie docieraly. Na szczęście los oszczędzil jej totalnego odlotu, z tesciem było gorzej..
OdpowiedzUsuńNo, u nas właśnie tak jest, leży sama, każda rozmowa prowadzi do awantury o jakąś bzdurę, czasem mi jej szkoda, pragnę ją uratować z tej samotności i w pięć minut z ratownika staję się oprawcą a za chwilę ofiarą . Leży i slucharadia, bo tylko radio z nią wytrzymuje.
UsuńU nas bylo podobnie, radio, plus tvn24, na okragło .
UsuńAnusia, mocno Cię przytulam, dasz radę, bo nic innego nie pozostaje. Ignoruj trochę i nie reaguj na każde slowo, zachowanie, życzenie, polecenie.
Przykre że najgorsze cechy charakteru najczęściej biorą w człowieku górę w tej demencji, i ogolnie na starość, egoistycznie i zachłannie.
Iksia, dasz radę, bo musisz. Kto, jak nie Ty? To już, niestety, ostatnia prosta. A co u chłopaków słychać?
OdpowiedzUsuńIksiki żyją swoim życiem, starszy już wypchnięty z gniazda, młodszy lada moment też wyfrunie, zaraz ma mieć obronę pracy magisterskiej i pójdzie do roboty mam nadzieję.
UsuńOpiekowałam się mamą z demencją, pod koniec leżącą i wiem, jakie to trudne i przybijające. Moja Mama była cicha i spokojna, gdzieś znikła jej cała waleczność i buta, bo w życiu była silną osobą, dobrą, bardzo opiekuńczą, ale o mocnym charakterze. Bywało, że traciłam cierpliwość, podnosiłam głos, czego teraz bardzo żałuję i czego się wstydzę. Niestety, marnie zdałam ten egzamin. Nigdy sobie nie wybaczę tych chwil złości, kiedy egoistycznie rozpaczałam nad swoim uwięzieniem przy Mamie. Wiedziałam, że będę żałować, że będę za Nią tęsknić, a jednak strasznie miałam dość tej opieki. Na szczęście była opiekunka przychodząca dwa razy dziennie, myła Mamę, ubierała, dawała leki. Kiedy nadszedł czas, że Mama już nie chciała w ogóle ani jeść, ani pić, wmuszaliśmy w nią choć łyżeczkę papki zmiksowanej (o czym innym w ogóle nie było mowy, nie umiała już ani gryźć, ani nic), a ona była bardzo nieszczęśliwa przez to. Prosiłam lekarza o kroplówki. Dziś myślę, że to było niewłaściwe, powinniśmy byli nie wciskać picia na siłę, bo i tak nie piła, a niepotrzebny stres to był dla Niej i dla nas. Mama zmarła 3 tygodnie po swoich 90-tych urodzinach.
OdpowiedzUsuńWspółczuję, Aniu, bardzo, bardzo.
Eva, właśnie z moim tatem mam taki dylemat, że on ciągle walczy, żeby zjadła, ale to nie ma sensu, chociaż rozumiem jego motywację, to z troski. On się bał że zostanie oskarżony, że zagłodził babkę, do lekarza poszedł, ale na szczęście fachowo pani podeszła i go uspokoiła, że takie jest umieranie, kroplówki odradziła.
UsuńOj znam temat wyrzutów, czasem się nie wystoi, palnie się coś w nerwach, a potem się żałuje.
Dzięki Eva.
Iksiu, nie wiem, jak to u Ciebie jest i nie pytam, szczególnie publicznie, ale wspomnieć muszę, dla spokoju sumienia. Nie wiem, czy wiesz, że istnieje taki zasiłek opiekuńczy, teraz to 2500 zł miesięcznie, właśnie dla opiekuna osoby niepełnosprawnej. Jeśli go nikt na babcię nie bierze, to staraj się!
UsuńAniu, pracuje jako opiekunka osób starszych w Niemczech .
OdpowiedzUsuńZ demencją się nie dyskutuje tylkoc towarzyszy i pilnuje żeby pacjent sobie krzywdy nie zrobił. Chce iść do pracy? Ok, ale dziś jest niedziela. Ukradła pieniądze? (W domu od dawna nie ma zadnych) to odwraca się uwagę , może to być mój napad migreny itd. W Niemczech nie wolno zmuszać do jedzenia. Należy przygotowywać i próbować podać, ale nie zmuszać.
Co do higieny. W MOPS można postarać się o dochodzącą opiekunkę, a godziny, dopłaca się grosze , a zawsze jest ktoś kto pomoże. Można się postarać o opiekę pielęgniarska czy hospicjum domowe. Są kolejki, ale idą szybko , bo rotacja dużą.
Ja jestem obca dla pacjenta, ale w razie potrzeby ubieram dłuższą białą bluzkę i wyglądam coś A,la pielęgniarka.
Powinien zaglądać lekarz domowy i pielęgniarka środowiskowa. Zakładam, że łóżko rehabilitacyjne macie ( można kupić za grosze albo wypożyczyć). Do tego koniecznie materac przeciwodleżynowy, taki pompowany. Trzymaj się.
Tak mamy łóżko. Ale babcię ciężko spacyfikować, nie wiem czy ktoś dochodzący by wytrzymał. Pocieszające dla mnie jest, że to nie będzie wiecznie trwać. Już samo najgorsze przed nami. Mój ojciec jest po 70 ludzie w jego wieku już się nad sobą pieszczą a on ma takie trudne wyzwania codziennie, ale daje rade.
UsuńIksiu, jesteś bardzo dobrym człowiekiem!
OdpowiedzUsuńJak wyżej Ania napisała, nie dyskutuj, nie bierz do siebie, nie obwiniaj się. Takie to życie, a Ty masz jeszcze wiele przed sobą i o siebie dbaj, bo jesteś najważniejsza. Przytulam!
Dzięki Ewa za dobre słowo :)*
UsuńCiężko towarzyszyć człowiekowi w takim odchodzeniu, podziwiam, że zmagasz się z tym tylko z tatą i że dajecie radę.
OdpowiedzUsuńMp mój ojciec jest spoko gość.
Usuńcześć iksia,no kto jak nie ty da radę,babcia ma lux opiekę...,pozdrawiam rysiek
OdpowiedzUsuńRysiu!!!
UsuńNapisz coś, często o to e myślę uprzedzę widze po komciach że nie ja jedna! Napisz! Czekamy!
Tak się ucieszyłam że napisałeś że jakieś głupoty mi się w komentarzu napisały :D
UsuńAle chodziło o to że tęskniłam i myslałam!
Rysiek!!! Myslę czasami o Tobie, ja sie czujesz, co u Ciebie, czy udalo Ci się z protezą? Serdecznie Cię pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO właśnie, właśnie, też o Rysiu czasem myślę.
Usuńfajnie że mnie pamiętacie,dziękuję za takie zainteresowanie,co u mnie-no lipa,taka duża lipa,no nie mam nic do pochwalenia się
OdpowiedzUsuńEj no, dajesz radę, a to już wiele!
UsuńIksia. Dobrze ci tu któraś z dziewczyn napisała: wystaraj się o kogoś do pomocy. I nie zastanawiaj się czy ktoś obcy wytrzyma. Szczerze mówiąc sądzę, że ktoś obcy lepiej sobie poradzi niż ty. Bo ty masz uczucia dla babci, których obcej osobie będzie brakować. No i opiekunek jest więcej niż jedna, więc jak jedną przerośnie to zastąpi ją druga.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie musisz wszystkiego robić sama.
No i tak, ja też jestem ciekawa co u Rysia. Rysiuuuu, napisz!
Trolla
w sumie to mam takie coś;zajumaliśmy suczkę sąsiadom czyli staruszki od kogoś mieli dwa szczeniaki i od razu poszły na krótkie łańcuchy parę miesięcy i tzw.covid i pieski zostały same,córki za granicą wnuczka jednej doglądała dziadków i po ich śmierci psy też codziennie ale od późnej jesieni rzadziej więc w końcu przekonałem młodą zostawiaj żarcie na kilka dni a my codziennie będziemy dawać(córa-właścicielka sponsorowała młodej koszty tej opieki)psy na łańcuchach 1,5m w błocie,odchodach własnych,żarcie albo zamarznięte albo deszczu napadało,no draństwo,jak je jako ponad roczne psy spuściliśmy z łańcuchów wreszcie to naprawdę psy odżyły,wkrótce psa bo ostry ktoś zabrał do siebie(dobrze trafił psiak)młoda dowoziła worek chleba z targu i po kiełbasie psiej tak sztuka na dzień na dużego psa,oczywiście reszta wyżywienia nasza,aktualnie jest tak że suczka jest u nas systematycznie uciekała i leżała u nas pod bramą,już się z naszymi dogadała i jest na podwórku,co więcej jak młoda przyjedzie np.kosić trawę sunia znika,chowa się,kiedyś ją zobaczyła i zawołała a sunia jej nie dostrzegła wcześniej to natychmiast zwiała no i tak w uproszczeniu jest nasza,jeszcze raz dziękuję że mnie pamiętacie,rysiek
OdpowiedzUsuńRysiu, jak Cię nie pamiętać?
UsuńNo widzisz! Dobre serca macie, psom uratowaliscie życie, a psinka was pokochala, zaufała, wiec nic dziwnego że już wasza😃
OdpowiedzUsuńPolecam na FB grupę Alzheimer i Demencja czy jakoś tak. Jest bardzo pomocna, przynajmniej dla mnie była. Na cito szukaj miejsca w jakimś Domu Opieki, Zolu czy innym DPS. Babcia ma demencję na 100%, miejscowy MOPS powinien się zainteresować., co najmniej opiekunkę na kilka godzin dziennie powinni dać, wizyty pielęgniarskie do odleżyn i leki psychiatryczne dla ogarnięcia demencyjnego szaleństwa. Wszyscy zwariujecie bez pomocy. Opiekunom bardzo trudno się żyje, kto tego chleba nie spróbował, nie wie o czym mowa. To piałam ja, Gackowa.
OdpowiedzUsuńStarość jest okrutna, zwłaszcza, gdy do tego dojdzie przewlekłą choroba.
OdpowiedzUsuńNie masz lekko, ale nie rób sobie wyrzutów, jesteś silną kobietą; wiele razy dawałaś tego dowód.
Ja trzymam kciuki, abyś podołała wyzwaniu i nie opuściły Cię siły w tej nierównej walce o każdy dzień.
Na swoim blogu z okazji osiemnastki blogowania, napisałam, że byłaś jedną z pierwszych osób, które mnie odwiedziły.
Było to jeszcze na bloxie, a potem gdy blox się
zamknął, ścieżki urwały się i wiele osób zniknęło gdzieś w czeluściach netu, a niektóre zaprzestały blogowania.
Ja przeniosłam się tutaj.
Dzisiaj blogowa Koleżanka zapytała się, czy to o Tobie wspominałam, zajrzałam do Ciebie i okazało się, że to Ty.
Już Cię dodałam do zakładek i myślę, że teraz się nie pogubimy.
Od czasu do czasu zajrzę, by poczytać, co działo się u Ciebie, od czasu, gdy się tu przeniosłaś.
W wolnej chwili, zajrzyj do mnie tutaj - https://splocik2.blogspot.com/
Pozdrawiam ciepło.
Życie jest okropne, a zwłaszcza taka jego końcówka
OdpowiedzUsuńMoja teściowa coraz mocniej z alzheimerem, obecnie "na wygnaniu" u siostry, bo robimy łazienkę. 3 lata za późno, ma problem u siostry żeby spuścic wodę w WC typu Geberit.
Mam też pod opieką ciocie (trochę przyszywana), 96 lat, chodzi po mieszkaniu, 1,5 roku temu upadła i biodro poszło. Zawsze żyła sama, do ludzi zaufania nie miała, pomoc jej jest strasznie trudno. Na szczęście z MOPS trafiła nam się złota kobieta.
Ale to co mnie kosztuje emocjonalnie to wiem tylko ja.
Przytulam Alicja
Awm
IKSIU Kochana!
OdpowiedzUsuńPrzytulam, bo nic innego nie mogę, ale Ty posłuchaj dobrych rad, bo faktycznie sama nie poradzisz! Wszystkie dobre myśli lecą do Ciebie!