wtorek, 19 listopada 2024

 Zapomniałam wyłączyć piec na noc i włączył się o trzeciej, Plamka – moja kocia seniorka, boi się dźwięków pieca, więc miauczała jak opętana. Tak się wybiłam ze snu, że po godzinie przewracania się z boku na bok, wstałam. Trochę poczytałam, wypiłam kawkę ale mój rozbuchany umysł pączkuje mi  w czaszce, to też może dam mu upust, niech się wygada.


Od jakiegoś czasu stan psychiczny mojej mamy dostarcza mi wielu obaw. W zeszłym tygodniu była taka jazda, że tak się nakręciłam, spięłam, że mało tego, że dostałam sraczki, to pękłam szybę w samochodzie. Serio, boczna tylna lewa, czyli ta za kierowcą. Wolno wjeżdżałam na rondo, żadnego kamyczka, żadnych gwałtownych zdarzeń, równa droga, a tu znienacka :JEB!
Tak walnęło, że aż się zszokowałam i nie wiedziałam co to, myślałam, że poduszka powietrzna może wybuchła. Nie mogłam uwierzyć, że to szyba.




Rozsypała się w drobny mak, ale ona to zrobiła zamiast mnie. Może to zbieg okoliczności, ale jak jestem w wewnętrznym dygocie, to potrafię nawet bezpieczniki spalić. Emocje to potężna siła.

Takie zewnętrzne zdarzenie kazało mi się jakoś ogarnąć, żeby szkód nie narobić, emocjonalna jazda mojej mamy trwa i nawet się rozkręca, ale ja już swoje cugle powściągnęłam. No łeb mój gada i mieli na okrągło, co zrobić, co powiedzieć, jaką strategię przyjąć, ale dotarło do mnie, że nie mogę tak się spalać. Trzeba siły rozłożyć i jakoś się chronić.

Jeszcze nie wiem, czy to tylko przemijające zawirowanie, czy już początek demencji. Wkręca sobie, nakręca się, jest pobudzona, w trzy sekundy przechodzi z atakującego sarkazmem wściekłego psa do szlochającej ofiary.

Wczoraj była 52 rocznica ślubu moich rodziców, z mojej perspektywy, to najdłuższa droga krzyżowa w jakiej przyszło mi uczestniczyć. Szkoda mi ojca, bo to on jest pod ciągłym gradem oskarżeń, ale teraz to już mama przechodzi samą siebie. Psa lepiej traktuje niż jego, ale w jej pojęciu to on jest jej katem.
Taki stan rzeczy trwa od lat, ale ostatnio już sobie nie radzi, chore rozmiary ta nienawiść zaczyna przyjmować. To jej ulubiony temat, jaki ojciec jest okropny. Zatruwa sobie życie i wszystkim dookoła.

Najgorsze, że nie bardzo widzę wyjście z tej sytuacji, ma grubą depresję, ale do psychiatry jej nie zaciągnę.



sobota, 16 listopada 2024

oj oj ała ała

 Znowu kontuzjowało mnie szydełko, łapki bolą a wcale tak dużo nie robiłam. Chyba zdelikatniałam z wiekiem, ledwie kilka bombek a już każdy staw i wszystkie ścięgna nie dają o sobie zapomnieć.

Znowu miałam życiowe lekcje, których nie odrobiłam jak należy.
Zeszłej zimy, tak sobie od niechcenia narobiłam bombek do szuflady i teraz je usztywniłam, łącznie 92 sztuki. Dumałam jak je sprzedać i po ile, mamie i stryjence zaplanowałam po kilkanaście w prezencie.

Miałam dylemat z wyceną, bo każda bombka, to minimum dwie godziny mojego życia, plus koszty materiału, ale wiadomo, że licząc sam czas pracy po najniższej krajowej, nikt takiej ceny za bombkę nie da. Przydałby mi się specjalista do spraw sprzedaży, bo ja lubię robić, ale drygu do handlu zero.

Koleżanka przyjaciółki wyraziła chęć na 7 sztuk i jakże mi było głupio zdzierać z niej, a kobita majętna.
(tu wykrzyknik ze znakiem zapytania, że co kurde, skąd taka sprzeczność). 

Chciałam powiedzieć, że biorę co łaska, mając nadzieję, że nabywca zajrzy w internet i spojrzy jak się płaci za taki towar, ale mnie przyjaciółka uświadomiła, że jeśli nawet spojrzy w ten Internet, to na chiński badziew za grosze i że ma powiedzieć cenę. Powiedziałam 10 zł.
Ja nie wiem skąd to mam, ale łatwiej mi rozdać niż sprzedać. A jak już powiedziałam cenę dla obcych  15 złotych , to czuję się winna i chciałabym ich przepraszać, że tak drogo.  (Jezu! Dlaczego???) 

Szwagierce powiedziałam, że mam 30 sztuk na zbyciu po 15 zł, tu nie miałam skrupułów, bo to miała być transakcja anonimowa. ( czemu nie powiedziałam więcej?)

Koleżanka z którą od czasu do czasu spaceruję wyraziła chęć na moje bombki jeszcze w zeszłym roku, (dałam jej kilka próbnych modeli ). Myślałam, że ona weźmie ze 12 i będę mieć jeszcze kilka do dyspozycji, a ona wzięła 30 największych i najpiękniejszych. Tak mnie zatkało, że słowem się nie odezwałam. Mój błąd bo trzeba było od razu cenę podać, a ja chciałam po koleżeńsku ją potraktować. Nawet po te 10 złotych, 3 stówy było mi głupio powiedzieć i tak to zawisło. Ja powiedziałam co łaska, ona żebym się zastanowiła i nie wiem jak to się zakończy. Na pewno wyjdę na tym jak Zabłocki na mydle, ale trudno, odpuszczam i jej i sobie. No jestem Januszem biznesu, nie da się ukryć.
Moja linia obrony: pieniądze mnie lubią, zawsze je mam, koleżanka jest schorowana, dużo wydaje na leki, dokarmia bezdomne psy i koty.

No i w związku z tym, że ona zostawiła najmniej okazałe bombki, teraz mi wstyd przed koleżankami szwagierki i na gwałt dorabiam bardziej efektowne.

A na to wszystko powyższe moje ciało mówi: 
-ręce opadają!





sobota, 2 listopada 2024

2 listopada

 20 lat temu napisałam pierwszą notkę. W ostatnich latach trochę się opuściłam w blogowaniu, ale całkowicie mi ono nie odeszło.
Pamiętam jak zaciekawiło mnie nieznane słowo „blog”, kliknęłam i wsiąkłam. Namiętnie pożerałam wszystko, co wyszło spod ręki Anonimki, Jolindy,  Holi_goli i wielu innych pięknych ludzi.
Człowiek to moja pasja, a tu było tyle obiektów do obserwowania. Niektórzy milkli, ale pojawiali się nowi. Oprócz przyglądania się innym, zaczęłam też wyrażać siebie. Bardzo mi to pomogło, to było jak terapia, mogłam się przejrzeć w wielu oczach, dostrzec inne punkty widzenia w postrzeganiu własnych problemów.

Teraz coś się stało z czasem, jakby przyśpieszył, bo nie ma kiedy blogować, albo pożarł go fejsbook. Tam też można się przyglądać ludziom, trochę od innej strony, bo tam widać jaką twarz ludzie pokazują, jak się lansują. Wolę te blogowe szczere  esencje, niż fejsowe migawki, ale na fejsie nie trzeba się wysilać, skupiać na tekście, trochę się człowiek prześlizguje po powierzchniach, ale ta zmienność i obfitość pochłania uwagę i wciąga.

Ale wicher! Wszystkie wianki na cmentarzu będą fruwać.
Wstałam o piątej, żeby poczytać, bo mi to weszło w krew, ale urodziny blogaska mnie odciągnęły od zamiarów. A że czytam na kompie, tym łatwiej było zboczyć.

Angielską książkę przeczytałam, całe lato mi na to zeszło ;D
Teraz wciągnął mnie „Enneagram – typy osobowości” z pasją próbuje rozszyfrować kim jestem, odnajduję się w zbyta wielu typach ;D, krewnych i znajomy też rozgryzam i niektórzy są wypisz wymaluj jeden typ, na przykład teściowa , Enneagramowa  trójka, mogłaby za karykaturę robić z tym swoim nieustannym (patrzcie na mnie, czy wszyscy widzą jaka jestem wspaniała, ja wszystko mam najlepsze). Mój ojciec też jest trójką, ale na zupełnie innym poziomie, też mu się wydaje, że to jak widza go inni jest takie ważne , i że to jak on widzi sam siebie jest tożsame z tym jak widzą go inni. Ale nie epatuje tym, ceni to sobie (ten swój wizerunek) w sobie samym.

Menopauza mnie torturuje, dotychczas sporadycznie, raz na jakiś czas miewałam uderzenia gorąca w nocy, ale teraz mam również w dzień. Jakość snu znacząco mi się pogorszyła, wybudza mnie to czasami kilka razy w ciągu nocy. Jak to przetrwać? Ile to potrwa?