poniedziałek, 27 maja 2024

CPZ

 W moim papierowym pamiętniczku miałam taki cykl : Codzienna Porcja Zachwytu, w skrócie CPZ.

Praktykowałam go latem siedząc na łonie natury, tak jak i teraz siedzę. Jest ciepło, muchy bzykają, świat pachnie, powietrze jeszcze krystalicznie chłodne, choć słońce już penetruje moje ciemne ubranie. Koguty pieją, żaby rechoczą na łąkach, ptaszory śpiewaja, kakofonia nienachalnych dźwięków. 

Rano jeszcze mózg w letargu, bardziej odbiera niż nadaje.

Postanowiłam wcześniej wstawać, wszystko przez PIS.

Śmieszna historia się z tym wiąże, wstawać chce wcześniej bo słońce świeci i szkoda czasu na spanie, a historia taka:

Domek babci stoi w centrum miasteczka i płot jest atrakcyjną powierzchnia reklamową. Raz na jakiś czas przyjeżdża facet płaci stówę za miesiąc i coś wiesza. No i tym razem zadzwonił, umówiłam się z nim  pod biedrą, bo akurat byłam na zakupach, zapłacił, podpisałam kwitek.  W międzyczasie ojcu przez telefon opowiedziałam, jak to mi się udało znowu stówkę zarobić Wąż w kieszeni ojca radośnie zamachał ogonkiem. "A pewnie, niech płot zarabia"- entuzjastycznie skomentował.

Nawet nie zapytałam co tym razem będzie wisieć ;D Jadę, patrzę a tam Mariusz Kamiński do parlamentu się reklamuję na babcinym płocie. Babcia byłaby szczęśliwa, bo to jej partia, ale ojciec zagorzały wróg PiSu,aż się skrzywił jak się dowiedział;D

Taki wstyd, w Boże Ciało będzie szła procesja i wszyscy będą widzieli:D

Mi jest to szczerze obojętne, czy PiS czy PeO dla mnie to tylko druga strona tego samego medalu.

Ze stówy się ucieszyłam i postanowiłam kupić sobie książkę, nad którą się od dawna zastanawiam, bo jest po angielsku. 700 stron! Moja przyjaciółka Ala Warszawska żartuje, że  to był interes życia, bo już żadnej książki nie będę musiała kupować, bo tę będę czytać do końca swoich dni ;D

Angielskiego uczyłam się trzydzieści lat temu, w liceum, a ostatnio miałam powtórkę, bo dziecko sąsiadów w czwartej klasie potrzebowało pomocy w nauce, bo rodzice się z angielskim nigdy nie widzieli.

Jako samozwańcza wiejska guwernantka nie mam szczęścia do podopiecznych. Dwa lata temu uczyłam Oliwkę tabliczki mnożenia. Trzy miesiące, dwa razy pięć u niej zawsze było 12.

Dzięki bogom wyjechali do Niemiec. Teraz synek sąsiadów, też oporny na wiedzę. Ja się spalam, angażuje, on chce tylko zdać.

A książkę napisała kobieta ( Fran Grace) która była blisko Dawida Hawkinsa w ostatnich latach jego życia, a jako bezbrzeżna fanka jego twórczości jestem jej bardzo ciekawa.

Wszystkie książki Hawkinsa jakie ukazały się po polsku mam na półce i przeczytałam, niektóre wielokrotnie.

No i teraz przez PiS muszę wcześniej wstawać, żeby dzień był dłuższy.

Jak myślicie dam radę? 700 stron po angielsku?

12 komentarzy:

  1. Słuchaj, ja po trzydziestu latach od nauki rosyjskiego w szkołach różnego stopnia - i niemaniu nigdy potem z tym językiem do czynienia - postanowiłam się przekonać, czy to prawda, co piszą, że powieści jednej rosyjskiej autorki w oryginale wypadają absolutnie barwniej niż w tłumaczeniu.
    Hm. Trzy tygodnie mi zeszły nad tą lekturą wówczas. Ale okazało się, że gdzieś tam z tyłu głowy wszystko siedzi.
    Co prawda 700-stronicowej pozycji jak do tej pory nie przeczytałam, najgrubszy był Mistrz i Małgorzata, ale sądzę, że wszystko zależy od stopnia zainteresowania tematyką 😉
    Tak że - dasz radę i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli obchodzi Cię treść, to dasz radę. Jak rozumiesz 10 % słów na stronie to rozumiesz o co chodzi. Posiadanie słownika pomoże, czasem trafia się na niespodzianki i miny i na false friends. Jako doświadczona czytelniczka po angielsku z takim samym jak Twoje wykształceniem w tej dziedzinie wiem o czym mówię. Proza popularna i poradniki, nawet dość fachowe wchodzą łatwo. Trudno jest z książkami naukowymi i poezją. A jak coś jest trudniejsze i to pokonasz, to jaka satysfakcja! Zeszłe lato poświęciłam na Czarodziejską Górę Manna w oryginale. I choć byłam nauczycielką niemieckiego nie było prosto, to radość mam z tego dokonania cały czas. Bierz się za czytanie. Gackowa

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie można, tak na próbę, kupić na razie połowę książki? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, dobrze, że po całej sprzedają, bo mogłabym sie poddać po wstępie, a tak kupiłam i muszę :D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. https://ksiegarnia.pwn.pl/The-Power-of-Love,1013421414,p.html?cq_src=google_ads&cq_cmp=2074272176&cq_term=&cq_plac=&cq_net=g&cq_plt=gp&cq_src=google_ads&cq_cmp=2074272176&cq_term=&cq_plac=&cq_net=g&cq_plt=gp&gad_source=1&gclid=CjwKCAjwgdayBhBQEiwAXhMxtg_5hhk0RedyWb-q1nSd6Fb_2bKdkIKnJ8iqmCtoylljgUmEOTJ_1hoCU5sQAvD_BwE

      Usuń
  5. ło matko, Iksia...wpędzasz w kompleksy, bo ja po szwedzku nadal tylko przepisy podatkowe. I teksty piosenek.
    Trolla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czekaj, czekaj, niech przeczytam, na razie szczere chęci mam ;D

      Usuń
  6. Iksia, jak Tyś mnie teraz zaimponowała tym angielskim czytaniem 😉
    Trzymam kciuki
    Do polskich książek nie mam serca, a co dopiero w obcym języku. Szacun. Czekam na relacje z placu boju literackiego 😄

    OdpowiedzUsuń