poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Relaks😀
Mam nowy telefon, i właśnie testuję pisanie blogaska. Właściwie przyszłam nazbierać chwastów na sok. Ale znalazłam słoneczne miejsce po zawietrznej i bardzo miło mi sie tu siedzi. Opuszczone siedlisko głuchoniemego Zdzicha jest moim barem sałatkowym. Pełno tu dzikich roślin jadalnych, zbieranie ich jest moją pasją. To lepsze niż medytacja, a może to właśnie medytacja?
Ptaszki pitolą, słońce świeci, psi przyjaciele mi towarzyszą. Ach! Lekko mi na duszy tym bardziej że śniadanie wielkanocne dopiero za rok :D
Nie było tak źle, nawet za dużo sztyletów w powietrzu nie latało. Muszę przyznać, że moja mama robi postępy, parę razy ugryzła się w język i była w dość miłym nastroju. Co prawda traktowała babcię jak powietrze, ale jakoś uszło. Babcia też dała radę.
Ja se tu siedzę a mężu czeka na sok :)
Wczoraj nareszcie spadł deszcz, wszystko jest takie soczyste!

Jeszcze próba dodania zdjęć😁


poniedziałek, 15 kwietnia 2019

...

Mam mocne postanowienie, że dziś umyję okna, ale objadłam się i żeby jedzonko się ułożyło poklikam na blogasku.

Z powodu silnych wiatrów i gości z Afryki okna mam tak obsrane, że nie ma zmiłuj, trzeba umyć, przynajmniej te od wschodu (w polu rażenia bociana).

Kopiowanie bloga z bloxa odpuściłam, robienie tego na piechotę, wpis po wpisie, to mozolna robota. Nie chce mi się, nie mam czasu, trudno.
Wniosek na dopłaty muszę zrobić, ogród czeka na posianie, a co najgorsze, Babcia trochę zaniemogła.W zeszłym tygodniu miała 40,2 *C, zawezwana pani doktor stwierdziła zapalenie płuc. Dziwne to było, osobiście wątpię w tę diagnozę, choć na początku uwierzyłam i się przeraziłam. Wykupiłam i podałam antybiotyk, po którym babcia dostała sraczki.Po jednym dniu gorączka zniknęła, babcia nie kaszle, nie ma żadnych problemów z oddychaniem, jedynie nie ma siły i apetytu.
Albo to był jakiś wirus, albo organizm powoli się wyłącza, 1 kwietnia babcia obchodziła 98 urodziny.
Chyba, że winne są myszy, które harcują w chacie babci i mają tam raj.Czytałam, że przez mysie siki można się nabawić różnych paskudnych rzeczy, z zapaleniem płuc włącznie.
Wypowiedziałam im wojnę, ustawiłam arsenał pułapek(4 ofiary śmiertelne), rozłożyłam trutkę i przeprowadziłam gruntowne porządki.
Jak babcia się sama rządzi w kuchni, to TAK śmieci, że szok, rozsypuje, rozlewa, nie trafia do śmietnika, chomikuje, hoduje pleśniaki i ukryte kiszonki. Wnętrze jej lodówki stanowi schronienie dla przeróżnych form życia, coś wkłada i zapomina.
Odkąd jest osłabiona, częściej ja odwiedzam i dłużej przesiaduję, tak wysprzątałam, że myszy zdechną z głodu.

Szykuje nam się imprezowy maj. Komunia u szwagrostwa i chrzciny babcinej prawnuczki.
Odwieczny dylemat w co się ubrać i ile do koperty włożyć.

poniedziałek, 25 marca 2019

szydełkowiec krótkobrzuchy


Zachorowałam na tego kota, zawzięłam się i zrobiłam. Dla samej frajdy robienia i z miłości do kotów. Z oczami trochę przesadziłam, ale nie miałam żadnych nadających się guzików, więc zmałpowałam oczy z jakiegoś szydełkowego misia.

Miałam sie dzisiaj wcześniej położyć i jak zwykle im bliżej północy tym więcej mam werwy. Sowia natura...
Od niedawna mam marzenie, żeby wcześnie wstawać, żeby nie tracić dnia i cieszyć się energią poranka. Jedynym sposobem na spełnienie jest nastawienie budzika. Wstaję ubieram się i idę na psi spacer, najgorzej się zmusić do wyjścia z łóżka, potem jest już cudownie.

Z myciem okien wstrzymuje się do przylotu bocianów, brudne jak licho, ale skoro i tak zostaną obsrane to poczekam. W dodatku chłodno i wieje, a sobotę miałam jednodniową gorączkę połączoną z koszmarnym bólem głowy. Już się mentalnie nastawiałam na jakąś infekcję i leżenie w łóżku, ale w niedzielę jak ręką odjął.

Możliwe, że to wrzące emocje tak ze mnie wyszły. Woziłam Szwagierkę Wdowę do lekarza z dziećmi, osiem godzin byłam na służbie (nieustanna uwaga). Szwagierka gada jak najęta, odwiedziliśmy też teściową, której szwagierka jest klonem i obie mówiły do mnie jednocześnie. Popatrzyłam na jedną, pomrugałam, popatrzyłam na drugą, też pomrugałam, i nadziwić się nie mogłam, że o tak nie istotnych sprawach  MUSZĄ.
Najgorsze w tym wyjeździe było to, że najstarszy syn posiadł na prawo jazdy i chciałam być dobrą ciocią i dałam mu prowadzić. Wiedziałam, że to będzie dla mnie koszmar, ale nie sądziłam, że aż taki. W sumie dobrze mu szło, ale przyjemności z jazdy nie miałam żadnej. Jechał przepisowo, jak było ograniczenie do 30 to wlekliśmy się. Wszyscy nas mijali i trwało to wieczność. Zachowywałam anielski spokój, ale energetycznie byłam wykończona. Pocieszałam się, że lepiej, że jechał 30, niż 130 ;D

Szwagierka przymierza się do zakupu samochodu. Nie mogę się doczekać!

czwartek, 7 marca 2019

w odwiedzinach u bobra






Z dzisiejszej wędrówki przyniosłam na sobie 11 kleszczy!!!
Żaden mnie nie użarł, na ubraniu siedziały, szok!
Rozbierałam się w kuchni i co chwilę podłogę przemierzał kolejny okaz.

Mięsa nie jem, ale kleszcze morduję bez mrugnięcia okiem ;D






historia z morałem



Utrata dostępu do gazetowego konta spowodowała, że przejrzałam wszystkie skrzynki mailowe i sprawdziłam czy mam w nich możliwość odzyskania hasła.

Pierwotnie chciałam zapisać moje blogi tylko na komputerze, nie zamierzałam ich eksportować na żadna platformę. W jakiś dziwny sposób, dane do logowania zmieniły się bez mojego udziału i bez możliwości odzyskania go, więc skopiowanie zapisków pozostało poza moim zasięgiem.

Admini bloxa wypięli się na mnie zasłaniając się RODO.

Na chwilę pogodziłam się z utratą, nawet się ucieszyłam, że jestem wolna od przeszłości i mam święty spokój, nie muszę kopiować i główkować jak to zrobić (jestem trochę niepełnosprytna komputerowo).

Potem, dzięki mojej koleżusi Ali Warszawskiej, za pomocą jej danych do logowania rzuciłam oko w stare wpisy i zrobiło mi się potwornie żal. Tyle wspomnień, wrażeń, zdjęć i komentarzy!

Początkowo kopiowanie tego na piechotę, metodą kopiuj-wklej wydawało mi się robotą głupiego, ale sentyment przeważył.
Kopiuję na wordpressa, wyliczyłam, że wyrobię się w 30 dni jeśli utrzymam tempo 4 miesięcy dziennie. Trudy klikania łagodzi fakt, że zapisują się zdjęcia i komentarze. Wordpress prawdopodobnie pociągnie dłużej niż mój laptop,  i można tam zahasłowac dostęp,  w każdej chwili można będzie przemieścić zapiski w inne miejsce.
Nie gwarantuję, że nie rzucę tego w diabły, ale póki mnie to bawi i daje radę, to spoko.


Weźcie ze mnie przykład i sprawdźcie co tam macie w ustawieniach pod hasłem "odzyskiwanie hasła".

W ramach wsparcia dla mojej koleżusi J., która cierpi z powodu bólu kręgosłupa w odcinku lędźwiowym, ćwiczę razem z nią. Ona u siebie a ja u siebie, ale razem raźniej, bo samemu sie nie chce. Wam też serdecznie polecam, bardzo przyjemny dzisiejszy zestaw ćwiczeń.








sobota, 2 marca 2019

Decyzja podjęta.

Zostaję tutaj.

Zmieniłam w ustawieniach, każdy może teraz komentować, bo dotychczas mogli tylko posiadacze konta gugle.

Tymczasem macham do was i biorę się za odkurzanie, bo koci kłak ściele się gęsto :D









czwartek, 28 lutego 2019

Blox zrobił mi psikusa

Jeszcze wczoraj wieczorem zalogowałam się normalnie, wstawiłam nową notkę, a dzisiaj rano - bunt przy logowaniu.
Upiera się, że błędny login lub hasło.
Przysięgam, że nic nie zmieniałam!
Odzyskiwanie hasła na nic się zdaje, bo "Nie podałaś adresu alternatywnego ani pytania pomocniczego".
I jestem w kropce.
Napisałam do adminów bloxa i czekam na odpowiedź.

A jeszcze niedawno zastanawiałam się, czy kopiować te 15 lat spisanych na bloxie, czy pozwolić przeszłości odlecieć w kosmos.
Może ten incydent z nagłym brakiem dostępu do własnego bloga to podpowiedź?
Czy kiedykolwiek będę grzebać w tych zapiskach?
Mam jeszcze papierowe pamiętniki z którymi mam tylko kłopot, bo jednak nie chciałabym, żeby ktokolwiek je czytał i nie wiem gdzie je schować.

Ale jednak szkoda mi tych blogów, ciekawe czy da się coś zrobić. Czy oni w ogóle mi odpiszą, pewnie tam mają teraz niezły burdel i lawinę zapytań.

W ogóle jak mogło do tego dojść, nie pojmuję.